poniedziałek, 20 maja 2013

1.0 Prolog



W olbrzymiej sali  panowało ogromne poruszenie. Ludzie przepychali się, torując sobie drogę barkami; szeptali między sobą, nie kryjąc zdenerwowania; rzucali przerażone spojrzenia na prawo i lewo, szukając sprawcy tego zamieszania. Szum ich rozmów oraz podenerwowanego szurania niósł się echem po pomieszczeniu, docierając do najdalszych zakątków wysokiego sklepienia. Nikt nie patrzył na świat zasłonięty kolorowymi witrażami; na burzę, szalejącą na środku morza – wydawali się być tak zajęci własnymi problemami, że nie zauważali ogromnych cieni przemykających szybko w mroku. Niebo na kilka chwil rozjaśniło się przez świetlistą błyskawicę, nadając twarzom zebranych upiorny wygląd. Ktoś cicho zaklął i skulił się w sobie, czując respekt do szalejącego za oknami żywiołu.
Dębowe drzwi rozwarły się delikatnym skrzypnięciem, zagłuszając choć trochę przeciągły łoskot wywołany grzmotem. Ludzie jak jeden mąż odwrócili się w stronę wejścia na salę, skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej kobiecie idącej szybkim krokiem w stronę kamiennego stołu ustawionego na środku pomieszczenia. Szepty wzmogły się, ale nikt nie śmiał podnieść głosu.
Postać zdawała się sunąć po posadzce, a stukot obcasów był tylko połowicznie zagłuszany przez zwiewną suknię. Materiał przylegał do jej krągłego ciała i mienił się różnymi odcieniami zieleni, których większości zwykli śmiertelnicy nawet nie widzieli na oczy. W przednią część gorsetu wszyte były ciemne klejnoty, a peleryna, zamiatająca podłogę tuż za nią, przepleciona została srebrnymi nićmi. Kilka kobiet obserwujących zbliżającą się postać nie kryło w oczach jawnej zazdrości.
— Evriana, kochanie, czas obszedł się z tobą łagodnie! — Jeden z mężczyzn siedzących przy stole powstał i z ogromnym uśmiechem na ustach wyszedł kobiecie na spotkanie, rozkładając szeroko ramiona w geście powitania.
Evriana zatrzymała się i odrzuciła na plecy kaptur, pod którym do tej pory ukrywała twarz.
Z ust kobiet wyrwał się okrzyk zachwytu pomieszanego z nabożnym szacunkiem. Bowiem Evriana była elfką, na co wskazywały jej spiczaste uszy wystające zza kaskad falowanych, brązowych włosów spiętych z tyłu głowy i opadających na ramiona. Jasna cera podkreślała ciemną zieleń jej oczu, a malinowe usta nagle drgnęły i wygięły się ku górze.
— Isendurze, ty też nic się nie zmieniłeś. Nadal szarmancki dla kobiet jak kiedyś. — Ukłoniła się przed mężczyzną i zajęła wskazane przez niego miejsce, nie kryjąc zaciekawienia człowiekiem, który przywitał ją jako pierwszy.
Znali się już wcześniej, ale nie widywali tak często, jakby tego chcieli. Isendur bowiem był tylko człowiekiem i nie należał do starożytnej rasy elfów. Mieszkali w dwóch różnych częściach krainy, a spotkania ograniczały się jedynie do zebrań władców państw. Nikt też nie mógł odwiedzić elfów w ich siedzibach bez zaproszenia, a mało osób wiedziało, gdzie leżą miasta nieśmiertelnych.
Isendur był mężczyzną przed czterdziestkę, w sile wieku, czarując swym wrodzonym wdziękiem każdą kobietę, jaka tylko znajdowała się w zasięgu jego spojrzenia. Niestety czas z ludźmi obchodził się brutalniej niż z rasą nieśmiertelnych, dlatego na ogorzałej twarzy Isendura już jęły się pojawiać pierwsze zmarszczki, a w kruczoczarnych włosach Evriana dostrzec mogła pierwsze pasmo siwizny.
Tłum zebrany wokół kamiennego stołu zaczął powoli milknąć, czując nadchodzący początek zebrania. Gdy szepty ucichły, a szuranie ustąpiło, ciszę rozdarł huk grzmotu przetaczającego się wśród spienionych fal wzburzonego morza i kłębiących się, mrocznych chmur. Evriana lekko drgnęła – nigdy nie lubiła burzy. Był to najmniej przewidywalny ze wszystkich żywiołów, jakie istniały na świecie.
— Możemy zaczynać? — Czyjś niski, władczy głos podniósł się ponad kakofonię ulewy i odległego łoskotu zezłoszczonej natury.
Kilka osób przytaknęło, więc mężczyzna z siwą, długą brodą wstał, bacznie obserwując twarze zebranych istot.
— Czy wiecie, po co zostało zwołane to nadzwyczajne zebranie? — spytał, zatrzymując swoje świdrujące spojrzenie niewidzących oczu na Evrianie.
Kobieta drgnęła i zacisnęła palce w pięść pod stołem, by nikt tego nie zauważył. Nawet jeśli starzec był ślepy, widok jego oczu potrafił przerazić tak silne elfy jak Evriana.  
Gdy siwemu starcowi odpowiedziało kilka nieśmiałych zaprzeczeń, wziął głębszy oddech i jął mówić, zaskakując wszystkich siłą swego starego głosu:
— Coś czai się za górami, coś złego. I wiem, że to czujecie. Ten strach. Ten pierwotny, czysty strach, którego nie potraficie wyplenić z serca. Wszyscy go noszą, nawet zwierzęta. — Zamilkł na chwilę i jął błądzić niewidzącymi oczami na boki, jakby próbował coś odszukać ślepym wzrokiem, jednak nie mógł tego odnaleźć. — Smoki umierają. Smoki walczą między sobą! Nie chcą nas, zabijają nas! Równowaga została zachwiana!
— Z całym szacunkiem, Delithrarze, ale smoki od kilku pokoleń niechętnie przyjmują na swoje grzbiety istoty dwunożne. — Z wysmukłego krzesła powstał wysoki młodzieniec, opierając dłonie na blacie kamiennego stołu.
Evriana uśmiechnęła się. Książę Amaondel był jednym z najprzystojniejszych Elfów Wysokich, jakie stąpały po ziemiach tej krainy, kobieta mogła to potwierdzić z całą stanowczością. Wysoki, szczupły, a co najważniejsze – dosiadał smoka. A tym szczyciło się już zaledwie kilku śmiałków. Każda kobieta pragnęłaby go w swoim łożu – nawet ona, księżniczka i następczyni tronu Elfów Leśnych.
— Amaondelu, smoczy jeźdźcy są już od dawna przeszłością i niepotrzebnym balastem tego świata — skarcił go Isendur, mierząc pogardliwym wzrokiem jasnowłosego młodzieńca.
Amaondel zacisnął zęby i spojrzał w jego kierunku z jawną niechęcią w błękitno-szarych oczach.
— To, co dzieje się teraz, nie ma z nimi nic wspólnego.
— A według mnie, owszem, smoki mają z tym wiele wspólnego! — zakrzyknął, waląc pięścią w stół, tak, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich zebranych.
Evrianie bardzo spodobała się stanowczość, jaką okazał innym władcom. Musiał udowodnić im, że nawet tak młody człowiek ma prawo zostać kimś ważnym. Musiał uzyskać szacunek.
— Skazaliście smoczych jeźdźców na wymarcie, smoki także! A nie pamiętacie tych czasów, gdy smoki i ich jeźdźcy byli waszą jedyną nadzieją? Gdy tylko one mogły zatrzymać zło, które od wieków czai się za górami i ciągle wyłazi ze swych pieczar, atakując naszą ziemię?
— Ale już nie wyłazi — burknął Isendur, najwyraźniej nie mając w sobie na tyle siły, by spierać się z młokosem. — Od… kilku pokoleń, jak to określiłeś, nie potrzebujemy już waszej pomocy, a wy nadal uparcie pobieracie od nas daniny i wymagacie szacunku, podczas gdy nic nie musicie robić! Jesteście jak pasożyty, które powinno się jak najszybciej usunąć!
— Isendurze, Amaondelu, proszę, uspokójcie się. — Delithrar stuknął długą, drewnianą laską w kamienną posadzkę, nakazując w ten sposób spokój.
Obaj mężczyźni niechętnie zaniechali dalszej dyskusji, rzucając sobie przez długość stołu nieprzychylne spojrzenia.
— Nie możemy poświęcać swego cennego czasu na spory, na które nie czas i miejsce. Smoczy jeźdźcy byli, są i będą częścią naszej społeczności, Isendurze, nawet jeśli smoczyce nie składają już jaj i powoli ich potężna rasa wymiera…
— Wymiera przez wasz brak wiary — mruknął Amaondel pod nosem, co słyszała tylko Evriana siedząca po jego lewej stronie.
Spojrzała na jego ponurą minę i zmieszała się, odwracając czym prędzej wzrok. Na moment straciła wątek i musiała użyć naprawdę dużych pokładów silnej woli, by znów skupić się na tym, co Delithrar miał wszystkim władcom do powiedzenia.
— … świat się zmienia i musimy być elastyczni wobec tych zmian. Nie możemy pozwolić nikomu nami zawładnąć. Musicie mieć oczy i uszy otwarte, umysły szczelnie zamknięte przed intruzami, a serca czyste i niewinne, bo zło czai się w mroku i tylko czeka, by wykorzystać nasze słabości.
Delithrar nie mówił im wszystkiego, Evriana czuła to w kościach. Mamił ich swoimi przemowami, ostrzegał przed złem, ale nie mówił, co konkretnie czai się za górami, gotowe w każdej chwili wysunąć łeb i zaatakować. Przed czym miała ostrzec swój lud? Przed ciemniejszymi chmurami nadciągającymi z północy? Przed chmarą kruków wzbijających się znad zwłok porzuconych na poboczu traktu? Przed spienionymi grzywami fal rozszalałego morza podczas silnego sztormu? Dlaczego jeden z najmądrzejszych ludzi na całym świecie próbował ich oszukać?
— Delithrarze, co to za zło? — Była zdziwiona, gdy usłyszała własny głos wybijający się mocą ponad inne.
Wszyscy zamilkli i wbili w nią przenikliwe spojrzenia, przez co lekko się zmieszała i zarumieniła. Niepewnie powstała i znów powtórzyła pytanie, by na pewno Delithrar mógł je wyraźnie usłyszeć:
— Co to za zło, o którym nam mówisz od początku zebrania?
Starzec nie odpowiedział, tylko zacharczał coś po cichu i zapatrzył się na kolorowy witraż wysokiego, łukowatego okna umiejscowionego za jej krzesłem. Za kolorowym szkłem rozbłysła błyskawica, rzucając tęczowe cienie na posadzkę. Evriana była po chwili więcej niż pewna, że mędrzec nie odpowie.
— Dlaczego mamisz nas słowami i mówisz, żebyśmy byli ostrożni, skoro nie chcesz nam powiedzieć, przed czym musimy się bronić? — Najwyraźniej puściły jej nerwy, bo jęła wymachiwać rękoma dookoła siebie, zamiatając pustą przestrzeń długimi rękawami sukni. — Powiedz chociaż, co to jest! Smok? Jakiś człowiek? Delithrarze, mamy prawo wiedzieć! Lud nas nie posłucha, jeśli im powiemy, że mają być po prostu ostrożni!
Amaondel wstał i złapał za dłoń Evriany, lekko ją ściskając. Elfy spojrzały na siebie, ale żadne z nich nie wydobyło z siebie ani jednego słowa, choć ich twarze zdradzały emocje, jakie nimi targały. Tak jakby porozumiewali się bez słów. Amaondel ostatni raz mocniej zamknął palce na dłoni kobiety, po czym puścił ją i oboje spojrzeli na starca, który spuścił głowę i westchnął, wydając przy tym dziwny, świszczący oddech.
— Nie wiem, moje dzieci — wyszeptał, a gdy uniósł głowę, z kącików oczu spływały łzy, a dolna warga wyraźnie drżała przez szloch człowieka.
Jedna z kobiet, służka najpewniej, zakrzyknęła cicho, ale ktoś szybko ją uciszył przeciągłym syknięciem.
— Po raz pierwszy od wielu lat nie wiem, co mogę wam powiedzieć. Coś tam jest. I podnosi łeb, gotowe do ataku. Jest tak przesiąknięte złem, że brakuje mi słów, by opisać okrucieństwo, jakie wyczuwam w powietrzu. Nadchodzą ciężkie czasy, a burza, która szaleje za oknami, to jedynie początek czegoś znacznie większego. Czegoś, czego nikt nie będzie w stanie objąć umysłem.
Do serc Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód. Usiedli na swoich miejscach, do cna porażeni zachowaniem starca, który był do tej pory uważany za największego z mędrców, jacy kiedykolwiek stąpali po ziemiach starego świata. A teraz ten autorytet wśród najdzielniejszych mężów płakał jak małe dziecko, bo stał się bezsilny wobec czegoś, czego nikt nie był w stanie nawet objąć umysłem.
Zebranie uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się przerywać milczenia, jakie zapadło po ostatnich słowach Delithrara. Evriana i Amaondel ramię w ramię przemierzali kamienne korytarze odprowadzani odległym hukiem przetaczających się po nieboskłonie grzmotów. W ich umysłach panowała cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie.
Po wyjściu na dziedziniec przywitał ich porywisty wiatr wciskający się nieubłaganie pod grube szaty i płaszcze, zabierając ze sobą ciepło, a zostawiając porażający chłód i drżenie całego ciała. Gęste krople przebijały się w szybkim tempie przez grube warstwy odzieży, dosięgając skóry i mocząc wszystko, co napotkały na swej drodze. Konie elfów spotkał podobny los – stały ze zwieszonymi na boki uszami, parskając i próbując otrzepać sierść, lecz na niewiele się zdawało.
— Uczynisz mi ten zaszczyt i pozwolisz odprowadzić się do gospody, w której się zatrzymałaś, Evriano? — spytał Amaondel, dosiadając swego siwego ogiera.
Koń zatańczył pod nim, ale znajomy dotyk i cichy szept elfa sprawił, że zwierzę natychmiast spotulniało i stanęło spokojnie, czekając na sygnał od swego jeźdźca.
Evriana poprawiła kaptur i złapała pewnie wodze swojej złocistej klaczy, kiwając głową. Grzmot zagłuszył jej słowa, więc sięgnęła umysłem do Amaondela, by mu odpowiedzieć:
Chcę opuścić to miasto jak najszybciej. Mam złe przeczucia.
Amaondel ruszył kłusem tuż obok księżniczki, wsłuchując się w dźwięczenie końskiego rzędu i zbroi żołnierzy jadących w eskorcie. Żaden z nich nie odwrócił się, by ostatni raz spojrzeć na Czarną Twierdzę - siedzibę najpotężniejszych magów w całej krainie. Tak jakby wszyscy pragnęli zapomnieć o nietypowym zebraniu i niewypowiedzianej groźbie krążącej wśród uczestników narady.
Jak myślisz, mamy uwierzyć słowom Delithrara i wystrzegać się czegoś złego, czyhającego w górach na północy?, spytał po dłuższej chwili milczenia Amaondel, gdy wjechali w jedną z biedniejszych dzielnic miasta, okalającego Czarną Twierdzę. Pod kopyta siwego ogiera wpadł wychudły pies, goniący zmokłego kota, lecz uciekł z podkulonym ogonem, skamląc wniebogłosy. Elfy skrzywiły się. Znacznie przyspieszyły tempo, gdy jedyne źródło światła na brukowanej ulicy stanowiły już tylko poświaty z okien, a gdzieś w jednym z zaułków dobiegło niskie, gardłowe warczenie i ciężkie kroki, rozbryzgujące kałuże.
Ciężko jest uwierzyć w coś, czego się nie widziało, odparła z namysłem Evriana, kiwając na eskortę, by nieco zwolniła tempo. Wjechali właśnie do bogatszych dzielnic i na ich orszak padło światło z latarni, poustawianych wzdłuż jednej z głównych ulic. Prawie dwudziestu konnych kierowało się do wyjazdu z miasta, ignorując paskudną pogodę, uniemożliwiającą czerpanie przyjemności z jazdy.
Musimy jednak być ostrożni, dodała po chwili. Delithrar bez powodu by nie zwołał zebrania wszystkich władców, nawet jeśli w naszych oczach uważane jest to za stratę czasu. Zresztą nie czujesz tego? Tego zapachu strachu? Tego chłodu w sercu? Coś nadchodzi.
Amaondel pokiwał jedynie głową i spiął konia, gdy wyjechali za bramę, odprowadzani podejrzanymi spojrzeniami zbłąkanych mieszkańców przemykających między budynkami. Rozmowa się urwała, a jedynymi dźwiękami, jakie towarzyszyły odjeżdżającym elfom, był świst wiatru w uszach i cichnące grzmoty oddalającej się od miasta i ich samych burzy. Wkrótce zwolnili tempo, wjechali na wysokie wzgórze; rzęsisty deszcz zamienił się w mżawkę, a silny wiatr ucichł, błąkając się jedynie wśród koron drzew. Orszak zatrzymał się, a elfy odwróciły się, by spojrzeć na Czarną Twierdzę i okalające zamek miasto – Le’fess. I gdy mieli wydać rozkaz do dalszej jazdy, na horyzoncie rozpętało się piekło.
Potężny wybuch spłoszył konie, które zaczęły stawać dęba, i ściągnął uwagę ich wszystkich ku miastu, wyrywając z gardeł pary następców tronów zduszone okrzyki zaskoczenia. Bowiem jedna z wież Czarnej Twierdzy płonęła, rozsadzona od środka potężną eksplozją. Kilka nowych, pomarańczowych łun dołączyło wkrótce potem na terenie biedniejszych dzielnic, a migające i szybko przemieszczające się punkty jasnych płomyków wskazywały na ogromne poruszenie wśród żołnierzy, strzegących miasto. Wróg próbował przedrzeć się przez bramy, podczas gdy kolejna silna eksplozja wstrząsnęła Le’fess, a także świadkami, obserwującymi całą sytuację ze wzgórza, oddalonego od miasta o kilka mil.
— Panie, jakie rozkazy? — Jeden z żołnierzy podjechał do oniemiałych elfów, skłaniając się z szacunkiem przed obliczem Amaondela.
Elf potrząsnął głową.
— Wracamy, by walczyć?
— Nie wystawiaj zbyt pochopnie swego życia, gdy nie wiesz, z kim przyjdzie ci walczyć — wyszeptał elf, a dowódca eskorty ponownie skinął głową i odjechał do pozostałych pobratymców, by przekazać im słowa księcia.
Evriana ścisnęła mocniej wodze i przełknęła ślinę.
— Wezwij swego smoka, Amaondelu — poprosiła i spojrzała rozgorączkowanym wzrokiem na jasnowłosego kompana. — Niech poleci do Le’fess i zobaczy to, czego my nie może ujrzeć z tak dużej odległości.
Amaondel przymknął oczy i skupił się na łagodnym mrowieniu ciągle krążącym gdzieś na skraju umysłu. Przyciągnął je do siebie i nacisnął na nie, wypowiadając w myślach  imię. Wiedział, że to wystarczy – czuł obecność stworzenia, choć to najwyraźniej nie pragnęło zostać tak łatwo odnalezionym. Jednak wezwanie swego pana sprawi, że zwierzę pojawi się w ciągu kilku najbliższych minut, gotowe wypełnić wolę jeźdźca.
Ognisty Rubin.
Koń Evriany kwiknął i wierzgnął, a elfka przechyliła się niebezpiecznie w siodle, łapiąc palcami za długą, kremową grzywę rumaka. Szybko odciągnęła przerażone zwierzę na bok, odwracając głowę, by ujrzeć przyczynę nagłej paniki wierzchowca.
Potężny smok przysiadł na tylnych łapach i podrapał się przednią po brzuchu, rozwierając paszczę, by ziewnąć. Gdyby nie spłoszone, ogarnięte przerażeniem konie, Evriana zaczęłaby się śmiać. Gad osiadł w końcu i zwinął błoniaste skrzydła, przytulając je do boków. Otrzepał szyję i mrugnął, po czym przechylił łeb, by lepiej widzieć swego pana. Elfka nie mogła oderwać wzroku od bestii, natychmiast rozumiejąc, dlaczego smok Amaondela nosił takie imię – jego łuski były krwistoczerwone, a oczy przypominały kolorem dwa lśniące rubiny, przecięte czarną źrenicą.
Przerwałeś mi drzemkę, poskarżył się smok, schylając łeb jeszcze niżej i wysuwając spomiędzy warg różowy, rozwidlony język. Klacz Evriany parsknęła nerwowo i przestąpiła z nogi na nogę, z trudem skupiając się na szepcie swej opiekunki.
Musisz lecieć nad Le’fess i zobaczyć, co zaatakowało miasto, Amaondel wskazał ręką gorejącą twierdzę, nie potrafiąc pozbyć się strachu narastającego w jego ciele. Smok spojrzał w tamtym kierunku i wyprostował się, wyginając szyję w kształtny łuk.
Smoki, odezwał się Ognisty Rubin, nadal nie rozkładając skrzydeł do lotu. Elf spojrzał na swego podopiecznego bez zrozumienia.
Smoki, powtórzył ponownie, tym razem z naciskiem, wkradając się umysłem do myśli pozostałych ludzi. Kilku żołnierzy wzdrygnęło się na ten potężny głos rozlegający się echem w ich głowie.
Wszyscy spojrzeli w stronę miasta, nie mogąc pojąć sensu słów zwierzęcia. Po chwili jednak zrozumieli, co Ognisty Rubin miał na myśli, a w ich sercach zaszczepił się strach, graniczący z paniką. Gad mówił prawdę.
Niebo nad miastem zasłaniały potężne cielska setek smoków, a to, co Delithrar powiedział na zebraniu, nabrało nowego sensu. Smoki powróciły.
Nadciągała wojna.

107 komentarzy:

  1. Och, to dobrze, że tu zajrzałam ^^ Cieszę się, że wreszcie decydujesz się na publikację.
    Przyznam się szczerze, nie mam siły czytać drugi raz. Ufam, że nie pominęłam żadnych błędów xD
    I wiesz co? Informuj mnie. Tak, bo ja niby z nudy zaglądam na różne blogi, ale nie chciałabym być bardzo do tyłu.
    A tak na dobry start - jak pozostaniesz na tym dobrym poziomie, z którym rozpoczęłaś pracę, to wróżę Ci świetlaną przyszłość! xD
    A sobie dużo sprawdzania...
    W ogóle, to Rewa ŻYJE? Na Trakcie jej nie widuję, nie odzywała się od marca, zmartwiłam się :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja też się cieszę - kończę poprawiać ten nieszczęsny 4 rozdział i robię przymiarki do 5 :P A że niedługo wakacje, zamierzam troszkę napisać w czasie wolnym, co by w klasie maturalnej mieć mniej roboty...
      Okej, będę Cię informować, nie ma problemu - i tak mam Cię wpisaną, więc na pewno będziesz dostawać info :D
      Och, takie słowa od Cibie - rany, rany, rany! *,* Weź, bo się napuszę jak paw i nie będę pisać tak dobrze jak na początku, toć 4 już zjebałam xD
      Ale spokojnie, z tymi błędami to popracujemy, nie martw się ;P
      Tak, żyje, dorwałam ją na Twitterze, ale zabiegana jest, może tutaj zajrzy i zostawi po sobie ślad :)

      Usuń
    2. Noo, w sumie rozsądnie. Ja się na nowo z Legendą rozpędzam, zaczynam piąty rozdział drugiej części! ^^
      No to super. Na pewno każdy będę komentować, w końcu każdy czytałam, to się należy :3
      Nie zjebałaś. A główni bohaterowie zawsze są najtrudniejsi - stąd potknięcia przy naszej... zabij mnie, za dużo blogów betuję, zapomniałam imienia ._____. *spala się ze wstydu* W każdym razie - jak chcesz kreować ją na szmatę, do idzie to w dobrą stronę *złośliwa małpa*
      Och. Biedactwo. Stęskniłam się za nią, fajnie mi się rozmawiało ^^ No i Trakt wielce interesujący był.

      Usuń
    3. Yay, nie mogę się doczekać, aż zaczniesz publikację drugiego tomu! *,* Uwielbiam Twoją twórczość1 Ale Ty już o tym wiesz ;D
      Nie no, wiesz, w 4 była ewidentnie moja wina, bo nie do końca wyjaśniłam ten wątek z koniem - poprawię go jutro, podeślę Ci i ocenisz, czy teraz nie wyjdzie mi popieprzona Mary Sue xD
      I, och, to je Althea, kochanie, Althea ;P
      Napiszę zaraz do niej, by zajrzała tutaj, jak i do Ciebie :D

      Usuń
    4. Przekroczyłam połowę pierwszej części, pewnie w wakacje się dowlokę do drugiej. Powinnam wziąć się w garść i napisać piąty rozdział, ale mam dojmujące poczucie beznadziejności. Shit xD
      Nie ma sprawy ^^ Jednak to by był dobry motyw, zrobić historię ze świadomie kreowaną Marysią, ale wykreować ją na psychopatkę. Hue-hue-hue.
      Althea. Wiedziałam, że coś na A, ale Deneve ma też Averyn i mi się popieprzyło xD
      Noo, mogłaby się przywitać, a nie, tak ludzi porzucać xD

      Usuń
    5. Och, Ty i poczucie beznadziejności?! Niemożliwe! Mnie o dopada raz na miesiąc i jest tak męczące, że mam ochotę się wtedy sama zabić xD Pisz, pisz, ta historia wciąga jak cholera! *,*
      Niestety Althea nie będzie wykreowana na psychopatkę, nie pasuje mi ona na taki charakter ;P Prędzej ktoś inny, ale to zobaczymy, czy wypali potem ;D

      Usuń
    6. Weź, mam poczucie beznadziejności regularnie. Ale pewnie zaraz coś napiszę, bo przecież jutro egzamin, z którym jestem w dupie, to zamiast rozpaczliwie się uczuć czegokolwiek, lepiej pisać rozdział xD Bardziej w dupie nie będę, to pocieszające.
      Czyżby ta niewiasta, która złapała u mnie plusa w czwórce? Podoba mi się jej kreacja xD

      Usuń
    7. Och, widzę, że masz podejście do tematu zupełnie takie same jak ja: po co się uczyć do sprawdzianu? Trzeba coś napisać, przecież gorzej już nie będzie xD A potem jest ból, bo jednak przydałoby się mieć jakąś lepszą ocenę xD
      Och, ta wariatka to w ogóle będzie ostro popieprzona, taką jej przyszłość wróżę xD I nieźle namiesza, to też na pewno chcę ;>

      Usuń
    8. Podejściem podejściem, ale to matura z przedmiotu, który chcę studiować. I NIC NIE UMIEM xD Szit, ale jestem zdenerwowana, nie jestem w stanie się uczyć. I ze wszystkimi się kłócę. CO JEST xD
      No to super, oryginalna, ciekawa postać :3 Już ją lubię. Jak jeszcze zrobi coś kontrowersyjnego... xD

      Usuń
    9. Och, może nie powiem, jakie ja mam podejście do przedmiotów, z których mam pisać rozszerzenia, no ale... nie wspominając o tym, że poważnie się zastanawiam nad kontynuowaniem potem nauki tych przedmiotów za pomocą studiów... Jesteśmy chyba pod tym względem bardzo podobne ;D
      Och, myślę, że kilka kontrowersji się znajdzie ;>

      Usuń
    10. Stało się to, co przewidziałam - jedna strona rozdziału, a dalej jestem głupia jak but. Pójdę na tę maturę i będę strzelać, gorzej niż na matmie xD Umrę szczęśliwa, jeśli zapytają o marinę, pinakiel oraz krajobraz ze sztafażem xDD
      No to super :3 Bardzo dobrze, nie będę się nudzić. Chociaż Althea też dostarcza rozrywki, jak się zachowuje jak szmata xDD

      Usuń
    11. Oh well... Takie nasze życie - pisanie ważniejsze od testów! xD Ja to nawet nie chcę myśleć o mojej maturze, jestem aktualnie w czarnej dupie, a lista lektur się nie zmniejsza ;c
      Althea... God, nie może być szmatą, ona ma być dobra... to tamta wariatka ma być szajbnięta! I jeszcze jedną postać szajbniętą wciśniemy, bo ją lubię z poprzedniej wersji :P

      Usuń
    12. Przynajmniej lektury są za mną. Aczkolwiek Historię Sztuki Białostockiego mogłam przeczytać... *płacze* Jesteś taka głupia, Natalia xD
      Ojtam, zrób z niej dobrą szmatę *badum-tss* Czekaj-czekaj, wariatka z poprzedniej wersji? Albo ta wieszczka jakaś - chyba nie popieprzyłam - albo pan mag? xD

      Usuń
    13. Ugh, ja bym chciała mieć to już za sobą, znać wyniki moich matur i martwić się przyjęciem na studia. Potem jest troszkę lżej na sercu, mimo wszystko...
      Dobra szmata... Hm, chyba chwilami można tak zrobić ;> Och, nie pamiętam, jak on dokładnie się nazywał, musiałabym zajrzeć do starej wersji - cud, jeszcze jej nie usunęłam, hahaha ;P

      Usuń
    14. Noo, to wygodne. Ale najbardziej bałam się ustnego polskiego, silly ja - 100% xD
      Oho. No, ale to musisz się postarać, żeby to wypadło dobrze. Bo na pewno będę się czepiać, jak na złą panią betę przystało xD
      Ja mam teksty z 2008 roku, obczaj poświęcenie. Jak ostatnio do nich zajrzałam, załkałam rzewnymi łzami xD

      Usuń
    15. Wiem, liczę zawsze na to, że będziesz very sassy betą, żeby mnie ogarnąć, co bym na laurach nie spoczęła. O nie, tym razem doprowadzimy WOD do końca, choćby i po trupach do celu (tym trupem będę ja, lol...)
      Oh Lord, ja tego wszystkiego nie mam, sporo rzeczy, które napisałam, poszło w diabły... choć z chęcią bym czasem do tego wróciła i się... pośmiała bądź popłakała xD

      Usuń
    16. Nie ma sprawy! Czepialstwo mam we krwi xD Aczkolwiek trudno będzie doprowadzić WOD do końca, jak padniesz w połowie trupem, ja tego nie napiszę... xDD
      Wszystko, co tylko napisałam kiedyś na komputerze, mam na dysku. I wszystko, co pisałam po zeszytach, mam w tych zeszytach. Mam pierwszą powieść życia, pisałam ją w wieku czterech lat. Upojne <3

      Usuń
    17. Zauważyłam, za co Ci bardzo dziękuję, bo nie należę do osób, które zadowalają się komplementami - to ma być dobre, dlatego potrzebuję takich zimnych kubłów wody :D
      Ej, będziesz mnie reanimować, co bym dała radę dociągnąć do końca xD Potem padnę trupem na kilka miesięcy, co by historia odsapnęła przed ponownym sprawdzeniem i przymiarkami do publikacji w wydawnictwach... Ale to kilka lat przed nami xD
      Ja mam... najstarsze zapiski z 2009 roku, starszych nie mam, niestety ;c

      Usuń
    18. Mnie też by się ktoś taki przydał *po cichu trzyma kciuki za Den xD* Ale póki się przydaję, to służę! xD W sumie pewnie pójdę na studia, które traktują o twórczym pisaniu, wydawaniu oraz edytorstwie, więc... Będzie jeszcze gorzej, zwłaszcza jak połączyć to z moją manią historii sztuki xD
      Spoko! xD Może do tego czasu będę już miała chody oraz znajomości w wydawnictwach, to pomogę, żebyś nie wpadła w łapy Novae Res albo tego drugiego na R. Radwanu chyba. Straszna sprawa xD Sama wpadłam, to wiem :<
      Dziś czytałam rozdział Legendy, który przeszedł tylko dwie-trzy poprawki. Bolało, uwierz mi, bolało xD
      To wychodziłoby na to, że moje najstarsze są z... '98. O stara xD

      Usuń
    19. Ej, jak się nazywają takie studia? Bo ja niby idę na fotografię reklamową, ale szukam drugiego kierunku, w którym bym się odnalazła i robiła to, co kocham (pomijam fakt, że będę robić instruktora po maturze i egzaminie zawodowym, co by był na w razie czego...) ;)
      Och, nie, mi marzy się Fabryka Słów *,* Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam to wydawnictwo, książki stamtąd, autorów, którzy wydają tam książki... Jakoś tak... nie wiem, po prostu kocham! <3
      No, WOD na bank będzie mieć jeszcze wieeeeele poprawek, zanim cokolwiek będzie się nadawać do wydania... Sporo pracy przed nami xD O ile do tego czasu wytrzymasz ze mną :)

      Usuń
    20. Kierunek jest długi, ale z tego, co wiem, we Wrocławiu nowy, natomiast w Warszawie - na poziomie już. Przynajmniej tak mi donoszą kontakty ze środowiska ^^ Zaraz sprawdzę, bo ma długą, cholera, nazwę.
      "Kultura i praktyka tekstu: twórcze pisanie i edytorstwo".
      Taa, Fabryka może Ci się, niestety, marzyć. Kilka lat temu była jeszcze otwarta na ludzi. Teraz popadła w schemat "masz nazwisko? Dasz nam kasę? Super. Jesteś debiutantem? Spierdalaj". Jestem przekonana, że wysyłając im 600 stron, otrzymasz odpowiedź po tygodniu, a w niej napiszą, że nie radzisz sobie z narracją oraz związkami frazeologicznymi ^^ Zrobiła się tam klika, jak nie jesteś Pilipiukiem czy inną Kossakowską, to Cię kopną w dupę, ot.
      Myślę, że wytrzymam, lubię poprawiać xD Inna sprawa, żebyśmy nie popadły w przesadę. Pewnie ostateczną opinię wyda wydawca... tylko niestety, jeśli nic się w Fabryce nie zmieni, to będziesz musiała szukać po innych wydawnictwach.
      Na razie stwierdzę, że Solaris oferuje godziwe warunki i brzmi bardzo poważnie. Zobaczymy w wakacje, jak skończą korektę mojego gniota ^^

      Usuń
    21. A ja się wtrącę i powiem, że w Fabryce już od jakichś dwóch lat źle się dzieje (mam pewien wgląd w ich wewnętrzne sprawy, znajomi, znajomi znajomych, poza tym jako redaktor portalu mam z nimi kontakt). FS już dawno straciło status mojego ulubionego wydawnictwa, głównie ze względu na politykę, a raczej jej brak, jaką prowadzą wobec czytelników - olewactwo. Powinni brać przykład z Jaguara i MAGa - ci, jeśli są zmuszeni porzucić jakąś serię lub odsunąć jej wydawanie na później, bo sytuacja finansowa wymaga czegoś kasowego, informują o tym uczciwie, zamiast bez słowa odsunąć premierę na nieokreślony czas. A kiedyś FS to była taka porządna firma...

      Usuń
    22. W Warszawie jest? A istnieje jakaś strona, co by o tym poczytać? Bo szukałam na Internetach i znaleźć coś nie mogłam ;c A nazwa brzmi zacnie i bardzo mnie zachęciła do zgłębienia tego tematu *,*
      Ugh, smutno mi słyszeć takie słowa o tym wydawnictwie ;c Bo niby na stronie jest opcja, że można tekst wysłać i takie tam, ale widzę, że to nie jest takie proste... Zresztą nie spodziewałam się, że będzie prosto. Obrałam sobie misję: po trupach do celu. I jeżeli nie w Fabryce, to może w innym. Na razie raczej myślę o tym, by napisać WOD oraz kilka innych pomysłów na książki, które mi się zakiełkowały w główce. Dopiero później będzie walka z myślami, do którego wydawnictwa najlepiej wysłać i modlić się, by tekst okazał się naprawdę dobry i wart zachodu.
      A wiadomo, dobre kilka lat pisania przede mną.

      Usuń
    23. Tak słyszałam. To znaczy tak powiedział pan wykładowca na naszym uniwerku, który dostał zawału, jak się dowiedział, że nie chcę do nich na kulturoznawstwo iść xD Cholera, sławna jestem.
      Ale co do strony - nie mam pojęcia, w Warszawie nie szukałam żadnych studiów xD
      Podejrzewam, że do tego czasu będę umiała Ci opowiedzieć kilka rzeczy o prawie każdym wydawnictwie w Polsce xD Pewnie będę wędrować od jednego do drugiego i żebrać. W każdym razie - wspólnymi siłami coś zdziałamy ^^
      A te pomysły, bo mnie zaciekawiłaś, to już jakieś konkretne, czy dopiero zarysy?

      Usuń
    24. Och, no nic, będę musiała poszukać w jakiś wolny dzień, bo tak na szybko to człowiek nic nie znajdzie, jak na złość ;P
      Mam kilka pomysłów, ale wiadomo, na razie skupiam się na WOD, co by też i warsztat jakoś poprawić. Jeden dosyć banalny, ale jeżeli uda mi się go opisać, to może wyjść nawet ciekawie:
      1. Anioły, demony, wampiry i inne szatańskie stwory - czyli coś, co jest teraz na topie, ale nie będę szła torem tych wszystkich powieści, co to się mnożą jak grzyby po deszczu. U mnie będzie anioł uzależniony od papierosów i alkoholu, inkub, co to traktuje seks jako najwyższą świętość, wampira niespełnionego poetę, wredną laskę, co to się okaże być łowcą wampirów i... wyjdzie w praniu, co to jeszcze z tego wyjdzie. Będę chciała to troszkę z humorem napisać, ale nie wiem, co z tego wyjdzie. Jeśli nie z humorem, to i na poważnie może coś się uda.
      2. Elementaliści, wszystko osadzone we współczesnej mi Warszawie, czyli historia o ym, jak to Iza wyżywa się na znienawidzonym przez siebie mieście za pomocą słów, magii i kilku magicznych gości z mocą ;P
      3. Ostatnio, jak jechałam wieczorem pociągiem, to tak patrzyłam na swoje niewyraźne odbicie w lustrze i wpadłam na pomysł powieści o tym drugim świecie. Że tam istnieje jakiś świat - alternatywny, inny, bardziej szary, nieprzystępny, ale to akurat kiełkuje i nie jest tak nakierowane na właściwy tor jak dwa pomysły powyżej. Jednak na pojedynczą powiastkę myślę, że się nadaje, jeśli uda mi się wymyślić coś do tego początku, na który wpadłam w pociągu tamtego wieczora ;P
      No, na razie mam tylko te, ale w mojej głowie cały czas kręcą się różne pomysły - mniejsze lub większe i nie znam dnia ani godziny, gdy te pomysły rozrosną się do rangi wielkiej powieści, którą będę chciała kiedyś wydać ;P

      Usuń
    25. Tak będzie najlepiej, ja już tu nie pomogę xD
      Och! Brzmi interesująco! Ja niby coś w zapasie mam, ale cóż. Było tego kiedyś od cholery, potem zrobiłam się krytyczna. Może niektóre plany połączę. Może z porzuconych projektów coś wyciągnę.
      Może kiedyś stworzę coś poważniejszego na podstawie Granic Chaosu.
      Ale na pewno napiszę Ołówkowy świat oraz... Polowanie na demona. Mam szablon postaci niby, w ogóle niby cośtam mam, ale to mi się zazębia z Granicami, drugim tomem, i nadal się waham. I, cholera, kręcę się w kółko.
      Najpierw skończę po prostu Legendę, o xD

      Usuń
    26. No, powinnam gdzieś to sobie zapisać, żeby nie zapomnieć, bo posiadam tendencje do bardzo krótkiej pamięci, jeśli chodzi o rzeczy, które nie są dla mnie teraz ważne ;P
      Pamiętam, że jeszcze na Onecie miałaś taką genialną zakładkę z pomysłami na powieści, do której uwielbiałam wręcz zaglądać raz za razem, by powzdychać i samej pomyśleć nad sobą ;P To była bardzo fajna zakładka, adoruję ją ;D
      Tak, to brzmi jak dobry plan - najpierw Legenda, potem reszta towarzystwa! :D

      Usuń
    27. Dlatego ja też planuję historie w specyficzny sposób. I wszyscy myślą, że mi się nudno pisze xD Bo każdy rozdział rozpisuję na myślniki, co się tam ma wydarzyć. Lubię potem czytać te plany, są pocieszne <3
      Miałam. Ale dużo z tego poodpadało. I został właśnie Ołówkowy świat oraz Polowanie, którego wtedy nie było. Muszę się ponownie zastanowić nad tymi pomysłami, bo naprawdę nie wiem. Zrobiłam się wymagająca wobec mózgu xD
      Taaaak, z Legendy jeszcze 3 części właściwie, dopiero tę drugą zaczęłam xD

      Usuń
    28. Ja też sobie rozpisuję plan wydarzeń! :D To ogromne ułatwienie, żeby wszystko sobie ułożyć, potem można swobodnie to edytować, zanim się usiądzie do napisania rozdziału, bo zmiany w trakcie pisania nie zawsze wychodzą na dobre :P
      Nie martw się, mnie też pewnie się wszystko pozmienia z pięćset razy, zanim usiądę do czegokolwiek innego niż WOD xD Tak zawsze jest, te nasze mózgi zawsze pracują na najwyższych obrotach i potrafią płatać niezłe figle ;P
      Grunt, że już druga część, ja z WOD jestem w polu, choć muszę przyznać, że nawet dobre tempo pisania mam ostatnimi czasy... Muszę uporać się z końcówką 4 rozdziału i od razu siadam do 5, bo już wiem, co tam będzie... Jestem zadowolona, że tak powiem ;D

      Usuń
    29. Nie rozumiem, dlaczego ludzie potem uważają, że jak masz plan, to brakuje frajdy w pisaniu. Niby mam plan na szósty rozdział - a i tak nie wiem, co tam napisać, czekam na wizje xD
      Wielce możliwe, że niektóre rzeczy połączę. Bo były obiecujące aspekty w kilku miejscach, ale w sumie... nie wiem. Chciałabym, żeby było tak dobre, jak Legenda, ale chcieć a móc xD
      No, ja ostatnio napisałam cztery rozdziały, wszystkie koło dziewięciu stron albo więcej. Po moim ostatnim kryzysie - niezgorzej, niezgorzej :3

      Usuń
    30. Bullshit! Ja tam z planem czy bez zawsze mam frajdę z pisania. Kwestia podejścia do sprawy, bo przecież nie trzeba trzymać się sztywno planu, można coś swobodnie zmieniać, mnie nigdy się plan wydarzeń nie pokrywa w stu procentach z treścią rozdziału, więc nie rozumiem głosów tych ludzi, jakieś głupoty prawią xD
      Oby do wakacji, wtedy może uda mi się jakoś napisać więcej - oby, oby, oby! :D

      Usuń
    31. No bo jeszcze nie próbowali. Albo nie potrafią tych planów tworzyć, nie wiem xD Ja, choroba, kilka wizji znalazłam do nowego rozdziału, ale za cholerę nie chce mi się zacząć go pisać. Dziś nieco później do stajni jadę, to może się uda. Przeklęte walki, to już czwarty rozdział z walkami, ile można xD
      Ja też tak sobie powtarzałam, a teraz mam wakacje i co? I nic, napieprzam w Hirołsy. Zła Nerka, oj, zła xD

      Usuń
    32. Tak, też sądzę, że nie próbowali ;P Ciekawe, kiedy mnie walki bokiem wyjdą - na razie jeszcze jestem na nie napalona, pewnie gdzieś w połowie będę mieć dość, bo sporo wizji już mam na nie xD
      Lepiej idź pisać, bo zabiorę Ci te wszystkie gry i nie oddam do końca wakacji, o! (a pewnie sama zacznę grać, hue hue hue)

      Usuń
    33. A idź, ja zawsze mam epickie wizje i w ogóle super, potem natomiast muszę to napisać... xD Aż wolę wrócić do leksykonu roślin z Lostaru, a to coś znaczy xDD
      Hłe hłe, gorzej mi idzie jedna misja w Hirołsach, to sobie skrobnęłam pięć stron walki jeden na jeden xD Zaraz to się skończony, jeszcze trochę dramy i będę stękać nad następnym rozdziałem xD

      Usuń
    34. Tak, mam to samo - tutaj wielkie wizje, genialne sceny, a gdy przychodzi do spisania ich to... czasami biję czołem w biurko xD

      Usuń
    35. Ja to bym spisała wszystko szybko, ale jestem strasznym śmierdzącym leniem :< To aż boli. Ech.

      Usuń
    36. To tak jak ja - mój leń nie mieści się już w moim pokoju i powoli obejmuje także pozostałą część mieszkania... Smutne ;___;

      Usuń
  2. Chciałabym to jakoś sensownie skomentować, ale nigdy nie byłam w tym zbyt dobra. Co po pierwsze - fantastyka, a jak wiadomo, że ta polskich autorów jest najlepsza. I już po tym prologu mogę wywnioskować, że to, co tworzysz jest na bardzo wysokim poziomie i... No to fantastka, jej <3 Mało tutaj takich rzeczy. Trzymam mocno ściśnięte kciuki i czekam na dalsze losy :) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to prawda - mamy mocnych polskich autorów fantastyki, uwielbiam czytać ich twory, zwłaszcza z mojego ukochanego wydawnictwa "Fabryka Słów" <3
      Czy na bardzo wysokim poziomie... Polemizowałabym, ale na pewno staram się pisać to jak najlepiej, pokazać, na co mnie stać i zachęcić każdego, by tutaj zostawał na dłuższą chwilę i pokochał moich bohaterów :)
      A fantastyki na blogach jest naprawdę dużo - tej naprawdę dobrej mniej, jednak wciąż można znaleźć niesamowite perełki warte uwagi :)
      Dziękuję za komentarz! ;* xx

      Usuń
  3. Ja mam dziś flow na wszystko poza nauką, więc komentuję. :D
    Na początek mały błąd, jaki wyłapałam: "Do serca Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód" - Do serc. Poza tym niżej (słowa Evriany) użyłaś bardzo podobnego wyrażenia.

    Widzę, że zaczęłaś od czegoś zupełnie innego, zatem na początku byłam nieco zaskoczona, ale szybko się dostosowałam, że tak powiem. Może to i lepiej, zaczynać od początku? Za każdym razem jest się bogatszym o jakieś doświadczenia - trudno mi powiedzieć czy poczyniłaś postęp w warsztacie, bo zwyczajnie pamięć mnie zwodzi i nie mam pewności, jak było wcześniej. Ale wiem, że i wtedy, i teraz czytało się przyjemne. :) Klimacik jest, mrrr, chociaż odniosłam wrażenie, że Amaondel i Isendur troszeczkę za szybko się pokłócili, bardziej o nic niż coś konkretnego. Noale z drugiej strony jak dwóch ludziów się nie lubi, to zwykle kroku brakuje do durnej sprzeczki, zatem to tylko może moje czepialstwo i ogólna niekonfliktowość (chociaż gorącą dyskusją nie pogardzę).

    Zamierzasz kontynuować znaną mi już linię fabularną czy tworzysz zupełnie inną historię, o podobnym jedynie tle? Czy może będzie to zależne od tego, jak wena poniesie? Sporo pamiętam z poprzedniej wersji...

    Poza tym, to, kurczę, chyba dobry czas jest, wiosna n' shit, bo wszyscy wokoło jakoś wzięli się do roboty - pisania, nagrywania, do wszystkiego... Nawet ja! :D (Szkoda tylko, że wena, ta suka, każe siadać do klawiatury o dwudziestej drugiej, kiedy jeszcze nic nie umiem na nadchodzący sprawdzian).

    I rzecz jasna o powiadamianie proszę - nie zawsze komentuję, ale zawsze czytam. :)

    Pozdrawiam ciepło,
    destrakszyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chcę przedstawić tę historię od nowej strony, raczej lepszej niż poprzednio. Powiem tak: moja beta stwierdziła, że jest o niebo lepiej, więc na pewno coś się zmieniło na lepsze ;P Ale jak mocno - to się okaże z każdym nowym rozdziałem, wiadomo :)
      W prologu nie chcę się za bardzo zagłębiać w relacje różnych postaci - na to przyjdzie czas później. Dlatego można odnieść wrażenie, że Amaondel i Isendur tak szybko się pokłócili praktycznie o nic. Się faceciki nie lubią, że tak powiem ;P
      Hm... Teoretycznie jest w jakimś stopniu ciągnięta poprzednia linia, jednak ta nowa jest... co by tu dużo nie mówić: o wiele lepiej rozbudowana, nigdzie się z akcją nie spieszę, bo nie mam gdzie, więc każdy będzie mógł o wiele lepiej poznać postaci, miejsca... Taką mam przynajmniej nadzieję i sama też takie odnoszę wrażenie, a że moja kochana beta jeszcze na mnie nie krzyczy za mocno, znaczy, że jest dobrze ;P
      Ja mam tak samo! Wen przychodzi akurat wtedy, gdy nie mam czasu na pisanie, a gdy go mam, jestem tak zmęczona, że nie mam siły wysilać mózgu, by sklecić porządnie choćby jedno zdanie. Dlatego liczę po cichu na to, że w wakacje jakoś mi się poszczęści i będę mogła napisać kilka rozdziałów wprzód.
      Na pewno będę powiadamiać, dzięki za komentarz! xx

      Usuń
    2. Hm, te pierwsze rozdziały z Onetu dobrze wspominam, zatem ufam, że teraz będę wspominać bardzo dobrze. :D
      W pełni zrozumiałe, na wszystko przychodzi czas. Chociaż mnie zawsze kusi, żeby od razu podać wszystko na tacy, wytłumaczyć, objaśnić, a potem jeszcze zaznaczyć, na co warto zwrócić uwagę. A przecież nie na tym to polega. :E Trudno się powstrzymać - czasem się zapędzę i muszę kasować spory fragment. No cóż. Jednak chyba dobrze mieć jakieś sekreciki jako tfórca o swojej tfórczości. W nowym opowiadaniu (powieści? Postaram się wstrzelić w jakieś dwieście stron...) bardzo tego pilnuję, ale wychodzi jak wychodzi.
      O, a masz w myślach jakąś przypuszczalną objętość? Trzysta w Wordzie? Czterysta? Pięćset może, hm? Skoro się nie śpieszysz... :> Betę mieć dobra rzecz, możesz ją ucałować od czytelników, bo też odwala dobrą robotę.
      Właśnie trwa istny tydzień sprawdzianów i popraw, więc zapieprzam z nauką jak niewolnik, ale trudno mi się skupić, bo zdania niemal same formułują mi się w głowie - oczywiście wtedy, gdy jestem najbardziej wydajna i najwięcej bym się nauczyła. Zresztą, ta pora wydajności też chujowa, po zaczyna się o dwudziestej drugiej i trwa do jakiejś pierwszej w nocy, więc z rana przypominam raczej zombie niż człowieka. :(
      ~des

      Usuń
    3. Ja już piąte przez dziesiąte z nich pamiętam xD Ale wiem, że nie były powalające na kolana: do przeżycia, może tak to ujmę ;P
      Nie, ja nie lubię podawać wszystkiego na tacy od razu - prolog traktuję jak coś, co ma wprowadzić, zaszczepić w czytelniku ciekawość i w jakiś sposób otworzyć przed nim świat, który spotka w kolejnych rozdziałach.
      Nie, nie myślałam o tym - raczej traktuję to wstępnie jako trylogię, ale jak ostatecznie wyjdzie - czas i wena pokażą. Liczę jednak, że każda część będzie mieć ponad pięćset stron w Wordzie.
      A betę mam przekochaną - cud, że ze mną jeszcze wytrzymuje! <3
      Nic mi nie mów - kończą mi się praktyki zawodowe, w tak cudownym miejscu, że człowiek nie chce wracać, potem do szkoły i zaliczać, żeby tylko zdać ;c Nie chcę, nie chcę, nie chcę ;c

      Usuń
    4. Pociesz się, że z każdym słowem jest się doskonalszym. :P Bogactwo doświadczeń, ot.
      Mnie w powieściach zawsze irytuje wykładanie wszystkiego na tacy, ale nie zmienia to faktu, że sama mam na to ochotę, chociaż zarazem zależy mi na napięciu i choćby znikomej aurze tajemnicy. xD
      Ambitne plany. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak tylko trzymać kciuki, mam nadzieję, że tym razem ci się uda. :) Chociaż z włsnego doświadczenia wiem, że kiedy ma się opowiadanie, na którym zajebiście człowiekowi zależy, to się wypróbuje i z tysiąc wersji, a żadna nie będzie tą idealną, perfekcyjną. Noale, trza pamiętać, że nie ma ideałów. I dobrze, bo jak troszkę się popsioczy, to bardziej docenić można zalety, ba, te wady mogą przemienić się w zalety. Tak stało się z moim podejściem do "Imienia wiatru" Patricka Rothfussa - zakochałam się w tej książce, potem, dzięki opiniom znajomym, dostrzegłam jej niedociągłości i... dzięki nim pokochałam ją jeszcze mocniej. <3 Polecam przeczytać, fantastyka, chociaż w moim odczuciu to raczej świetny przykład genialnego budowania postaci i umiejętności snucia opowieści. Ale się rozgadałam nie na temat, ufff.
      Ty masz praktyki, ja mam non stop! :( Chyba jesteśmy w tym samym wieku - jeśli tak, to ty masz jeszcze dwa lata do matury, a ja...? I just don't (even) know what to do with myself! *nuci* Tak bardzo don't know. Źle być dobrym z humanistycznych przedmiotów, źle.

      Usuń
    5. No, wiem, sama czuję, że z miesiąca na miesiąc moje pisarstwo się poprawia, widzę też różnice w tekstach, które piszę. Jest ogromna różnica między tym, co pisałam na początku roku a tym, co pisałam jeszcze w tym miesiącu. Nie powiem, ogromna zasługa w Nerce, która pokazuje mi z każdym rozdziałem WOD, co robię źle. A ja potem pamiętam o tym i staram się to poprawiać. Owszem, nie zawsze mi to wychodzi, ale potrafię zatrzymać się w pewnym miejscu i pomyśleć dwa razy, czy aby na pewno wszystko jest okej.
      Ja od razu wszystkiego na tacy nie wykładam, bo wręcz kocham to napięcie, niepewność, tajemnicę, a potem ogromny element zaskoczenia - w tym tkwi jakaś magia! :D Gdyby tak od razu czytelnik wiedział o wszystkim, co by to była za przyjemność czytania? Żadna.
      Nie, WOD nigdy nie będzie doskonałe, nawet nie będę próbować. Żaden tekst nigdy doskonały nie będzie, choćby człowiek miał stanąć na głowie. Ale będę się starać, żeby był naprawdę dobry i nikogo nie zawiódł :)
      Och, nie ja jestem rocznik '94, gdybym była w liceum, miałabym aktualnie maturę za sobą ;P A tak to mam w przyszłym roku, bo technikum czteroletnie ;D I fakt, ciężko być humanem... Czasami zazdroszczę ludziom, którzy ogarniają matematykę, fizykę, chemię...

      Usuń
    6. Ja wolę nie sprawdzać. Jakoś w wakacje tamtego roku wróciłam do opowiadania z 2010 i szczerze mówiąc, czułam coś na kształt przerażenia. :P Bogu dzięki, że to mój jedyny dłuższy tekst, jaki zachowałam, pozostałe to raczej krótkie formy i moja... niekompetencja nie była w nich AŻ TAK widoczna. xD Trzeba ćwiczyć, ot. Za dwa lata pewnie też będę płakać nad dzisiejszymi tworami.
      Też kocham, ale czasem trudno mi się powstrzymać - raczej dlatego, że czytelnik nie wie, na co zwrócić uwagę. Albo mnie się tylko tak wydaje. xD (Co jest całkiem prawdopodobne).
      No to w przyszłym roku będziemy razem się stresować, a ja nawet teraz, biorąc pod uwagę, że nie mam bladego pojęcia, co zdawać. Ugh, nienawidzę naszego systemu edukacji.

      Usuń
    7. Tia, ja poprawiam swoje stare twory i czasami się załamuję, jakie ja błędy wtedy popełniałam, choć pewnie to samo będę przeżywać, czytając aktualne twory w przyszłe wakacje chociażby xD
      Ja na szczęście już wiem, co będę zdawać: polski podstawa i rozszerzenie, angielski podstawa i rozszerzenie, no i matematyka, niestety ;c I potem jeszcze egzamin zawodowy mnie czeka, kill me...

      Usuń
    8. Gdybym pracowała jeszcze w ocenialni i w moje łapki trafiłyby moje stare teksty, nie zostawiłabym na sobie suchej nitki... Dobrze, że nie udzielałam się wtedy blogowo, tylko wszystko szło do szuflady. :E
      No dobra, rozszerzony angielski to pewniak, poza dyskusją. xD Ale reszta stoi pod znakiem zapytania, głównie dlatego, że nie mam pojęcia, na jakie studia iść. Ech.

      Usuń
    9. Ja tak samo, uwierz mi xD Im więcej wiem, tym mniej chętnie chcę siadać do poprawiania starych tekstów, które publikowałam i nadal są do wglądu na innym blogu xD
      U, to jesteś w gorszej sytuacji, ja mam kilka kierunków na oku ;P Jeden to pewniak, inne pod znakiem zapytania, ale pewnie prędzej czy później i na nie pójdę. W Polsce aktualnie powinno się mieć już kilka kierunków, choć w sumie i tak pracy się nie dostanie -.-'

      Usuń
  4. "marsowa mina" i opowiadanie fantastyczne umiejscowione w świecie, w którym prawdopodobnie nikt nigdy nie słyszał o rzymskich mitach, nie za bardzo do siebie pasują ;). Poza tym powiem Ci tylko tyle, że strasznie stęskniłam się za tą historią. Nowy początek, nowy prolog, nowi bohaterowie... Wprost nie mogę się doczekać, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... Tak często tego człowiek używa, że potem ciężko wyłapać tego typu błędy - dzięki!
      Och, cieszę się, że każdy chce jak najszybciej poznać tę historię od nowa, ale... pierwszy rozdział przewiduję dopiero gdzieś w pierwszej połowie czerwca, jeśli już, więc troszkę trzeba będzie poczekać. Myślę jednak, że jest na co czekać ;D
      Dzięki za komentarz! xx

      Usuń
    2. A ja właśnie nie wiedziałam o co chodzi z tą "marsową miną" bo najpierw na myśl to mi się batonik nasunął (rzecz jasna), a potem planeta. No, a że tu taka a nie inna kolorystyka panuje, to se po prostu gościa wyobraziłam z czerwoną kulą na karku zamiast głowy. Bo oczywiście ja głupia i o mitologi nie pomyślałam xD

      Usuń
    3. Hahahaha, po prostu użyłam bardzo potocznego i współczesnego zwrotu w tekście, w którym takich rzeczy być nie powinno - my fault :P
      Ale żeby takie skojarzenia mieć - tego jeszcze nie grali, hahaha! xD

      Usuń
  5. Jejku, jak ja się cieszę, że w końcu mogę przeczytać to cudo! Już od dłuższego czasu zerkałam na tego bloga, bo w kościach czułam, że będzie to naprawdę świetna opowieść. I wcale się nie zawiodłam. :) Oficjalnie oświadczam, że jestem stałą czytelniczką Twojego bloga!
    Żałuję, że nie mam wszczepionej umiejętności konstruktywnego komentowania - chciałabym przekazać Ci tyle rzeczy, które nasunęły mi się do głowy podczas czytania, jednak nie bardzo potrafię ująć to w miarę pożyteczne słowa. Mam nadzieję, że wystarczą Ci trzy krótkie sylaby? EPICKIE!
    I dlaczego się tak zachwycam? Bo fantastyka, bo elfy (Evriana skradła moje serce!), bo fantastyka, bo tajemnicze zjawiska atmosferyczne, bo fantastyka, bo magia i przede wszystkim, smoki i jeszcze raz smoki! Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie smoki są bardzo ciekawymi i fascynującymi istotami, nawet jeśli są jedynie fikcją. :)
    W każdym razie gorąco pozdrawiam i życzę weny dla tej historii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ty się cieszysz! :D A także cieszę się, że nie zawiodłam Twoich przypuszczeń :P Mam jedynie nadzieję, że uda mi się utrzymać ten stan jak najdłużej :)
      Ja, gdy chcę zawrzeć w komentarzu jak najwięcej, otwieram sobie w drugiej karcie pole z komentarzem i jak coś chcę przekazać, od razu przerywam czytanie i pisze, żeby potem o tym nie zapomnieć: dzięki temu autor dostaje ode mnie jakiś porządny komentarz, jednak ostatnimi czasy nie mam na to w ogóle czasu ;c
      Och, fantastyka w ogóle jest genialna, a w tej historii będzie tego tyle, że ho-ho! Wystarczy zajrzeć do zakładki z rasami: tyle jeszcze przed nami! Różne gatunki smoków, gryfy, jednorożce... Będzie się działo! :D
      Pozdrawiam! xx

      Usuń
    2. W sumie to nawet dobry pomysł, z pisaniem komentarza na bieżąco, ale niestety należę do osób, które szybko tracą wątek jeśli nie będą czytać jednym ciągiem bez przerw. :) A fantastyka, owszem, jest genialna - i jest to jedna z najlepszych rzeczy, które zostały stworzone. :)

      Usuń
    3. No, to jedyny minus - można łatwo stracić wątek, ale jeśli ktoś faktycznie jest skupiony na tym, co robi, raczej nie powinien mieć żadnych problemów :)
      Och, co ja bym zrobiła bez fantastyki?! ;c W sumie piszę też niefantastyczne historie, ale nic nie zastąpi magii, smoków, elfów i całego tego dreszczyku emocji! :D

      Usuń
  6. A by to szlag trafił po prostu, czekałam na tę powieść od miesięcy, a gdy już zdecydowałaś się ją publikować, to nagle ja nie mam czasu, żeby spokojnie sobie usiąść i poczytać. Jak nie urok, to przemarsz ruskich wojsk, tyle Ci powiem. No, ale do rzeczy. Nie spodziewaj się ode mnie żadnego konstruktywnego komentarza, bo ja już tak mam, że jak mi się coś podoba, to mi się podoba absolutnie i bezkrytycznie. Od konstruktywnej krytyki to są inni, Nerka nasza kochana chociażby, bo na nią zawsze można liczyć, a ja to będę raczej od okrzyków zachwytu, no.
    I tak ogólnie rzecz biorąc, to mało mi, mało. Ale nie dlatego, że krótko, tylko dlatego, że szybko się czytało, a czytało się szybko, bo wciąga. Jest klimat, jest to „coś”, czego ni cholery nie potrafię nazwać, ale wiem, że tu jest, bo takie rzeczy się czuje od pierwszego akapitu. I w ogóle zrobiłaś mi dzień, bo ja ostatnio cierpię na tragiczny w skutkach deficyt dobrych tekstów fantastycznych w internetach, więc trafiłaś mi centralnie w serduszko, dziękuję bardzo, mogę umierać.
    Albo nie, jeszcze za wcześnie, toż to prolog dopiero, tośmy jeszcze nawet imprezy dobrze nie zaczęli.
    Nawiasem mówiąc, pewnie tego nie wiesz, ale czytałam poprzednią wersję WOD, choć czytałam ją bardzo dawno temu i po cichutku.
    No. Mówiłam, że nie będzie konstruktywnie. Ale warto było czekać.

    Niewyspana, zapracowana i wiecznie nieogarnięta Rewa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TEŻ CIĘ KOCHAM <3

      Usuń
    2. Och, jednak tutaj przybyłaś! Jak ja się cieszę, juhuuu! :D <3 Nerka też, jak widać! :D
      Ja na nic nie mam czasu od miesięcy, cały czas mam Twojego bloga na liście oczekujących do przeczytania i nic, ni hu hu nie mam kiedy tego zrobić, a to zaledwie jeden rozdział... Only me, really...
      Rany, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że Ci się podoba! Za każdym razem, gdy dostaję nowy komentarz, denerwuję się, bo nie wiem, czego mogę się spodziewać i za każdym razem japa mi się cieszy, gdy czytam takie słowa :P To cholernie miłe! Myślę, że już niedługo będziesz mieć o wiele więcej do czytania, bo rozdziały wychodzą mi średnio po 16 stron :) Więc sporo lektury będzie ^^
      Serio tamto czytałaś?! O rany! A wiesz, nadal mam tamte rozdziały ;P Muszę do nich wrócić, może mnie natchnie do zapożyczenia czegoś ze starej wersji do tej nowej, co by każdy czuł się dobrze :P
      Dzięki za komentarz i odzywaj się częściej, kochana! :D

      Usuń
    3. Hej, no, ale jakże bym mogła nie przybyć?! Spóźniona i sponiewierana, ale przybyłam!
      Znam ten ból, odkąd pracuję nie mam nawet czasu się obrócić. Człowiek jakiś taki zmęczony do domu wraca i nie ma siły na nic, tylko Xboksa odpalić i w jakiegoś Wiedźmina sobie pograć, coby sobie jeszcze za bardzo mózgu nie zmęczyć. Straszna rzecz, to pracowanie, chyba bym wolała maturę drugi raz pisać. Tak, powiedziałam to.
      O, przestań, się z „Traktem” nawet nie spiesz, naprawdę, bo ja sama pojęcia nie mam, kiedy tam się wreszcie coś nowego pojawi. Mam historię w rozsypce, znaczy tak: plan wydarzeń jest, profile psychologiczne bohaterów są, nawet całe opracowanie świata przedstawionego istnieje i ma się dobrze, o, i nawet zakończenie jest dokładnie zaplanowane, rzadka rzecz u mnie, nawet zaplanowane ze dwa spin-offy są, wszystko jest, tylko treści nie ma. Takie pojedyncze fragmenty są tylko, tu kawałek rozdziału, tam kawałek rozdziału i nie ma kiedy tego do kupy poskładać i porządnie rozwinąć, jeden wielki chaos, bajzel, rozgardiasz, normalnie jak u mnie w pracy. ^^ A oprócz tego jeszcze ze dwie, trzy, cztery inne historie w bardzo podobnym stanie, a bywa nawet, że w gorszym. I nie to, że pisać mi się nie chce, bo mi się chce, teraz na przykład, ależ bym sobie tak siadła i napisała, że hej, ale, no... No po prostu no. No. No wiesz no, niemoc twórcza, co ja poradzę. W ogóle mój sposób ogarniania własnych tekstów jest mocno dyskusyjny.
      Ja lubię, jak się ludzie cieszą! No, szesnaście stron, już się doczekać nie mogę. To wtedy pewnie więcej o tekście powiem, bo ja jestem takim małym masochistą, który lubi baaardzo dłuuugie teksty, słowotok to moje drugie imię, więc jak mi przyjdzie czytać coś krótkiego, to nie bardzo się umiem wypowiedzieć, bom zwyczajnie nieprzyzwyczajona, ot co. Tak że wiesz, ja czekam. Pewnie znowu przeczytam z poślizgiem, bo jestem też z tych, co to nigdy na nic nie mają czasu i wszystko odkładają na później (a potem mają zaległości w postaci tak-bardzo-nie-wiem-ilu rozdziałów u Nerki, że chyba od początku zacznę czytać, bo inaczej nie ogarnę, haha).
      Nooo, czytałam, czytałam, ale to dawno było strasznie i w sumie niewiele już z tego pamiętam, prócz tej sceny, w której pojawił się smok i naznaczył bohaterkę. Ja mam pamięć dobrą, ale krótką. xD
      No i ten, ja się będę starać, żeby się jednak czasem odezwać, o ile zwyczajnie nie zapomnę, ja sklerotyczka jestem straszna, muszę sobie chyba jakieś ziółka na pamięć kupić.

      Usuń
    4. Fuck, dopiero teraz zauważyłam, jaki elaborat tu walnęłam. Powieści pisać nie będę, bo niemoc twórcza, ale jak trzeba komentarz u Owsika zostawić, to paczcie państwo, sto słów na minutę. xD

      Usuń
    5. Hahahaha, jestę trupę xD
      Wszyscy coś narzekają, że chcę szybko do drugiej części dotrzeć, zatem niech wam będzie, zwalniam obroty. Może skończę drugą część, zanim do niej dotrzemy xDD

      Usuń
    6. Wszystko w sumie zależy od pracy. Ja teraz pracuję w ośrodku jeździeckim jako luzaczka i czuję się naprawdę spełniona zawodowo. Tak samo jak pracuję z lustrzanką. Ale to pewnie dlatego, że robię to, co kocham. Zobaczymy, jak będę świergotać, gdy przyjdzie mi iść w końcu do normalnej pracy, co, mam nadzieję, nastąpi już w wakacje (cierpię na brak pieniędzy, a te są potrzebne na zakup książek do czytania ^^).
      Ja Ci radzę przebrnąć przez tę niemoc twórczą i zacząć coś pisać, o! Choć domyślam się, że jest to spowodowane zmęczeniem. A to zmęczenie wywołane jest przez pracę: wiem coś o tym, aktualnie to przerabiam ;P
      A Ty, Nerko, nie zwalniaj żadnych obrotów tylko pisz, jak Stwórca przykazał, o! ;P

      Usuń
    7. Cóż, zazdroszczę ludziom, którzy mają możliwość połączenia pasji z pracą zarobkową. Ja po ośmiu (a czasem nawet dwunastu) godzinach stania na kontroli jakości nie bardzo mam ochotę na cokolwiek, prócz zimnego piwa i porządnej kolacji. No, ale jak patrzę na listę wszystkich gier i książek, które chcę sobie kupić, to jakoś tak od razu łatwiej się pracuje. ^^
      Ale ten, ja to chyba muszę jakoś tak częściej z Wami rozmawiać, znaczy się z Tobą i z Nerką, bo mnie od samego Waszego gadania jakoś się tak chce pisać.
      A w ogóle to Nerka, ja Cię pacnę! Ja to nadrobię, mówię Ci, kiedyś nadrobię, skomentuję nawet, ale to kiedyś. Może mi się do końca czerwca uda. xd

      Usuń
    8. No, rozmawiaj z nami, rozmawiaj, my już Cię nawenimy do pisania ;>

      Usuń
    9. Och, Ty moja kochana muzo natchniuzo, trzymam Cię za słowo! <3

      Usuń
    10. A ja Ciebie, że będziesz z nami częściej rozmawiać! :D <3

      Usuń
    11. Tam pal licho z Legendą, człowieku, Ty nam nie znikaj tak więcej! xD
      Ale pisać trzeba. Pisaj, choćby i tymi fragmentami, bo ja chcę mieć co czytać xD Czytam aż cztery opowiadania i ostatnio wszystkie żeście utknęły na etapie "chcę, ale jednak nie" xD

      Usuń
    12. Palenie jest niezdrowe. ;)
      Może to jakaś pisarska epidemia jest, co się roznosi drogą literkową czy coś. Nie wiem, nigdy nie byłam dobra z biologii. ^^

      Usuń
    13. Nerko, to szukaj nowych! ;D Wejdź sobie na te wszystkie katalogi, zajrzyj do działu z fantastyką i odnajdź kolejną perełkę, może jest ich w Internecie więcej niż nam się wydaje? ;P
      Jak niedobry Wen sobie pójdzie, to tak jest. Ja aktualnie przechodzę mały kryzys z WOD, bo nie chce mi się poprawiać 4, ale nie ruszę z 5 rozdziałem, póki tamtego nie ogarnę. I jestem w kropce, hahaha xD

      Usuń
    14. Jestem zbyt leniwa na takie szaleństwo, proszę Cię xD Tak znalazłam Łezki, już mi wystarczy na pół roku wysiłku xD
      Ha! A ja kończę szósty Legendy, z którym tak stałam w miejscu xD Przeklęta bitwa, na szczęście już właściwie po niej :3

      Usuń
    15. Och, to faktycznie szaleństwo xD Ja pragnę w ten sposób zaszaleć, gdy już wszystko ogarnę i będę mieć więcej czasu. Jestem spragniona zaatakowania innych autorów ;P Bo mam wrażenie, że atakuję ciągle tych samych... Oh well... ;P
      Nie no, też muszę się ruszyć, bo inaczej będzie krucho ze mną ;D

      Usuń
    16. Mnie w ogóle nie atakujesz, a ja bym chciała być atakowana! Bez sensu, Ci powiem, bez sensu xD Powinnam pisać rozdziały na dwie strony i skupić się tylko na wątkach miłosnych, to bym miała czytelników ;_; xD
      Skończyłam bitwę <3 Teraz... trzeba pisać dalej xD

      Usuń
    17. Ej, ja Cię atakuję z ukrycia! Na przykład wczoraj zaatakowałam Legendę i sobie przeczytałam dwa rozdziały... Tylko po prostu Ty o tym nie wiesz ;P Wredny ze mnie stalker...
      Hahahaha, kochana, marne szanse xD Siedzę w światku FF1D i tam większą popularnością cieszą się dwunastolatki z nkiłymi kompetencjami pisarskimi niż ja pisząca na poziomie od kilku lat xD Sorry, ale osoby ogarniające zasady poprawnej pisowni nie są tutaj lubiane xD Musisz robić błędy, pisać ciągl dialogiem i najlepiej ciągle pisać o seksie - to teraz kręci dzisiejszą młodzież.
      To straszne, tak czytając mój komentarz...

      Usuń
  7. Pierwszy raz zetknąłem się z "War of Dragons" jeszcze na Twoim wcześniejszym blogu i wciągnęło mnie niesamowicie :) Zdziwiłem się, kiedy blog zniknął, ale potem odnalazłem Twojego drugiego bloga, gdzie dowiedziałem się o tym, że prace nad książką trwają. Jaka ulga! Pozostawało mi jedynie czekać i czekać... I nareszcie się doczekałem. Bez dalszych wstępów: jest super! Lepiej niż przy poprzedniej wersji, choć myślałem, że to niemożliwe. Życzę Ci, by ktoś zgodził się wydać Twoją powieść (jeśli oczywiście ją dokończysz, na co mam nieopisaną nadzieję :)) Jeszcze jedno pytanie - czy dodasz na bloga mapkę świata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. First awkward momen: mam męskiego czytelnika! Second awkward moment: napisał mi komentarz!
      Okej, dziwna ja sobie poszła w tany, ogarniamy się.
      Dziękuję za komentarz - to na początek! ;* Teraz przejdźmy dalej, hm...
      Było sporo zawirowań z WOD - najpierw moja rezygnacja i rozpoczęcie pisania od początku, potem ogromne problemy z Onetem i przenosiny wszystkiego na Blogspot, potem nawał pracy w życiu prywatnym i oto jest! W końcu, rzekłabym, bo trochę byłam na siebie zła, że musiał minąć rok, podczas którego ledwo udało mi się napisać 5 rozdziałów. Jednak myślę, że jakościowo przebijają o 10000% poprzednią wersję :) Co sam przyznałeś ;) Po prostu mam genialną betę, jestem uparta i codziennie ćwiczę pisanie, żeby uczyć się oraz robić postępy. Dzięki temu widać ogromną różnicę między wersją starą a nową :)
      Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo mocno zdeterminowana, żeby skończyć tę historię i ją kiedyś wydać, dlatego też cieszę się, że mam tak ogromne wsparcie w czytelnikach! ;*
      Na razie mapki nie będzie, gdyż robię wstępne szkice całej mapy, dopiero potem zainstaluję program graficzny na komputerze i postaram się ją zrobić. Będzie to czasochłonne, ale myślę, że poświęcę na to kilka dni w wakacje :) Mimo wszystko fantastyka bez mapy to nie fantastyka ;P
      Po cichu liczę na to, że podstrony zapełnią się przez wakacje opisami postaci, ras, profesji - wszystkiego, co potrzebne, by się nie pogubić w treści :)
      Jeszcze raz dzięki za komentarz! <3

      Usuń
    2. Cóż, mam nadzieję, że powieść nie jest typowo kobieca, bo to rzeczywiście byłoby awkward :D W każdym razie uważam, że Powinnaś ją rozreklamować także wśród męskiego grona, bo sam przeraziłem się, widząc komentarze należące do płci żeńskiej ;)
      Jeśli zaś chodzi o wsparcie, to na moje zdecydowanie możesz liczyć, ponieważ od dawna czekałem, aż wreszcie ktoś w Polsce podejmie się tematu epic fantasy na tak szeroką skalę: wielka wojna, walka o losy świata itd. Tak więc na bloga na pewno będę wchodził regularnie.
      Sam próbuje coś "skrobać" (szkice opowiadań, pierwsze rozdziały), ale do tej pory niewiele zdziałałem :) Kidy więc zobaczyłem Twojego bloga (a już zwłaszcza, oczywiście, jego treść) od razu pomyślałem: "cholerka, skoro Ta Dziewczyna potrafi tak się zmobilizować i napisać coś tak wspaniałego, to ja również muszę się do tej pracy przyłoźyć". Ogólnie rzecz biorąc: Swoją książką Zmotywowałaś mnie do pracy, za co Ci serdecznie dziękuję :D

      Usuń
    3. I jeszcze jedno sporawe pytanko: planowałaś liczbę tomów?

      Usuń
    4. Och, nie, będzie sporo drastycznych scen, sporo krwi, brutalności, seksu - na wszystko jednak przyjdzie pora :)
      Mój najlepszy przyjaciel czyta to, więc jesteście dwoma rodzynkami wśród rzeszy kobiet xD Chyba że są tu jeszcze jacyś panowie, tylko nie chcą się ujawnić ;P
      Bardzo brakuje mi takich historii wśród polskich fantastów, dlatego chciałam się go podjąć. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek od nas z kraju pisał o smokach, gryfach, elfach, wielkich bitwach... Nic. Kompletnie nic. A jeżeli ja podołam, fajnie by było być tą pierwszą xD
      O rany, dziwnie się czuję z myślą, że jestem dla kogoś motywacją, ale tak trzymaj! Nie poddawaj się, bo ta ciężka praca kiedyś nam się zwróci ;D U mnie, mam nadzieję, wydaniem na polski rynek ;P
      Liczba tomów... Trylogia. Jednak jak wyjdzie... To wszystko zależy od mojej weny twórczej, pomysłów, postępów w pisaniu... Równie dobrze może wyjść z tego pięć tomów, więc na razie nie mam wpisanej liczby tomów, bo sama tak do końca nie wiem, ile zajmie mi Wojna. Pożyjemy, zobaczymy :)

      Usuń
  8. Tak nieśmiało zaglądnę, spóźniona jak nie wiem, ale cóż - grunt, że w ogóle zdołałam się przepchać przez wszelakie moje obowiązki i znaleźć dłuższą chwilę na kontemplowanie tekstu. A skoro powracam, tradycyjnie i jakże bezczelnie zacznę od kilku błędów, które zdołałam wyłapać.

    "(...) mienił się różnymi odcieniami zieleni, których większość zwykli śmiertelnicy nawet nie widzieli na oczy" - których większości?

    "Isendur był mężczyzną przed czterdziestkę" - przed czterdziestką, chyba taka była twoja intencja, mogę się jednakowoż mylić.

    "Do serca Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód." - wspólnego serca raczej nie mają (chyba że miłość rośnie wokół nas i te sprawy), także - serc.

    "(...) na ich orszak padło światło z latarni, poustawianych wzdłuż jednej z głównych ulic miasta. Prawie dwudziestu konnych kierowało się do wyjazdu z miasta" - powtarza ci ci się tutaj "miasto". I czy liczba mnoga nie brzmi tutaj "latarń"? Aczkolwiek mogę się mylić, bo ja i odmiana niektórych słów nie jesteśmy za pan brat.

    "Gad osiadł w końcu i zwinął błoniaste skrzydła, przytulając do boków" - przytulając je do boków, tak brzmi pełniej i sensowniej.

    Dobra, od wrednego czepiania się odstepując - no rany, Owsiku, podtrzymuję moją opinię, że należysz do ścisłego grona najlepszych pisarek w blogosferze i jeżeli kiedykolwiek cokolwiek wydasz (w co mocno wierzę), zażądam edycji z autografem. Serio, nie odpuszczę.
    Bardzo ładnie wyszedł ci prolog. Może minimalnie zabrakło mu specyficznego dla WOD klimatu (a raczej jeszcze nie poznałam głębi bohaterów, którzy są chyba jedną z najmocniejszych stron twoich opowiadań), ale on jeszcze się wyrobi - póki co jest klasycznie, tajemniczo i z sensem, choć próbuję odnaleźć wspólne elementy z poprzednią edycją i nie wiem, czy powinnam w ogóle szukać.
    Ciekawa jestem, czym będzie różniła się ta wersja od poprzedniej - kiedy i czy wkroczą Iluviel i spółka, jak zmienią się bohaterowie, co z moim ukochanym Czarnym Pięknym Charakterem? I kiedy nowy rozdział? No Sen Chu no, no weź. Dziesięć stron to takie minimum ja myślę, prawda?
    Nawiasem mówiąc, piękny szablon. Prosty, przyjemny, ciepły. Kocham brązy jak nic innego na świecie, a całokształt prezentuje się co najmniej GODNIE, a jak nie godnie, to na pewno wspaniale. <3
    Wybacz, że komentarz tak krótki, ale cóż poradzę - pora późna, senność pokonać trudno, ale starać się trzeba.
    Zatem - czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, iż, zacna Autorko, znajdziesz chwilę na odpowiedź. :3
    Pozdrawiam ciebież cieplutko i życzę mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzisiaj się właśnie zastanawiałam, gdzie się podziałaś. Wróciłam ze stajni, zaglądam na maila, a tam komentarz od Imloth! ;D Ucieszyłam się, nie powiem, to Ty głównie pisałaś do mnie i pytałaś, gdzie ja się podziałam z WOD xD Byłaś moim małym motorkiem napędzającym do ogarniania tego przybytku szaleństwa xD
      Ja? W ścisłym gronie najlepszych pisarek w blogosferze? SŁODKI JEZU NA BANANIE, CHYBA SPALIŁAM BURAKA! *,* Mnie prawić takie komplementy? Od razu się rumienię xD
      Myślę, że wszystko zacznie napływać do czytelników wraz z rozdziałami, prolog miał być jedynie wprowadzeniem w historię, zarysowaniem początku. Dlatego doszukuj się, doszukuj, moze coś znajdziesz ;P Bo ja w tej wersji naprawdę nigdzie się nie spieszę ^^ Co wychodzi zdecydowanie na plus.
      Nowy rozdział będzie... Albo 10 czerwca, albo 17 czerwca, zobaczę jeszcze ;P
      A wena się przyda, 5 rozdział na mnie czeka xD
      Dzięki, że tu wpadasz i że jesteś, bejb! <3

      Usuń
  9. Patrząc na to przez pryzmat poprzednich podejść do WoD to... jest nieźle, właściwie to dużo lepiej od pozostałych wersji.
    Znaczy, to wciąż jest bardzo typowe fantasy napisane w bardzo typowym stylu (naprawdę, nie wiem jak to inaczej nazwać), czyta się szybko i przyjemnie; naprawdę fajnie się przy tym można zrelaksować (w szczególności po kilkugodzinnym bazgroleniu projektów na uczelnie .___.). Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą już tylko podbijać poprzeczkę.
    (A tymczasem czas wrócić do zapełniania portfolio ・ω・)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jestem tego typu autorką, co to zabłyśnie stylem na tle innych, bo mój jest prosty, typowy i raczej nic już na to nie poradzę ;c
      Mam nadzieję, że kolejne rozdziały także będziesz miło wspominać, bo nie powiem - starałam się, żeby było o niebo lepiej od wcześniejszych wersji. I chyba podołałam... ;)
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
    2. You're welcome, dear~!
      Dopowiem jeszcze, że Twój styl nie jest wadą, a to, że podołałaś temu zadaniu jest właściwie niewątpliwe - poprzednie "Wojny..." były, w porównaniu do tej, potwornie cukierkowate.
      Oby rozdział pierwszy pojawił się jak najszybciej ・ω・

      Usuń
    3. Taaaak, poprzednie wersje były... cóż... Chyba po prostu zabrałam się za pisanie tego za wcześnie i dlatego tak wyszło. Teraz chyba nastał właściwszy czas dla Wojny ;P
      Pojawi się w pierwszej połowie czerwca :)

      Usuń
  10. A więc jak zwykle w moim wydaniu, najpierw błędy, a później, a później opinia o całości.

    Pierwszy akapit – najpierw piszesz, że nikt nie zwracał uwagi na to co działo się za oknami, a za chwilę, że ktoś drżał z powodu burzy.
    „mocnym grzmotem” - grzmoty nie są mocne, ani słabe. Ich głośność zależy od tego jak daleko jest burza i od warunków geograficznych (np. w dolinach pośród gór grzmoty trwają dłużej – odbijają się i są bardziej „przerażające”)
    „skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej postaci” - osobiście uważam, że słowo „postać” jest bezosobowe i używam go jedynie do opisywania osób, których płci nie chcę zdradzać. Tymczasem ty bardzo szybko napisałaś, że chodzi o kobietę, więc nie widzę sensu w takiej „tajemnicy”.
    „ Isendurze, ty też się nic nie zmieniłeś” - zmieniłabym tu trochę kolejność, bo ciężko się czyta. Lepiej by było „ty też nic się nie zmieniłeś”
    „ który ją jako pierwszy przywitał” - tu też zmieniłabym kolejność na „który przywitał ją jako pierwszy”
    „jął mówić”, „jął błądzić” - nie dość, że dziwnie to brzmi to jeszcze powtarzasz byt często. Zbyt często też powtarzasz, że starzec jest ślepy. Czytelnik nie jest idiotą i nie trzeba mu tego przypominać w każdym zdaniu.
    Przez całą rozmowę jedyną „mimiką” osób jest mierzenie się spojrzeniami.
    „Zebranie uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się przerywać ciszy, jaka zapadła po ostatnich słowach Delithrara. (…) W ich umysłach panowała cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie. ” - zwróć uwagę na powtórzenia w całym tekście
    „ otrzepać sierść” - bardzo dziwnie to brzmi
    „ jakie towarzyszyły odjeżdżającym elfom, był świst wiatru w uszach i cichnące grzmoty oddalającej się od miasta i ich samych burzy.” - nie do końca rozumiem
    „Czarną Twierdzę i okalające zamek miasto – Le’fess.” - dziwne połączenie polskiej nazwy własnej z wymyśloną przez ciebie
    „Potężny wybuch spłoszył konie” - skoro spłoszył to powinny albo stawać dęba albo uciekać, a o tym nie ma ani słowa

    No i podsumowanie. Fabularnie podobało mi się, językowo też nie było źle, ale musisz popracować przede wszystkim nad powtórzeniami, których jest całe mnóstwo.
    Zastanowiłabym się także nad sensem niektórych scen. Wiem, że chciałaś wprowadzić w klimat, ale w prologu przede wszystkim chodzi o zbudowanie napięcia. Zamiast szczegółowych opisów sali, wejścia elfki itp. mogłabyś zacząć od razu od wypowiedzi starca o zagrożeniu, przecież w tej scenie w ogóle nie chodzi o to kto przyszedł pierwszy a kto ostatni i kto obok kogo siedzi. Takie powolne wkraczanie w świat nie jest konieczne, a wejście jakieś postaci przez drzwi (zamku, karczmy itp.) jest zwyczajnie sztampowe.

    Mimo to z chęcią przeczytam o wojnie smoków i mam nadzieję, że w końcu zapamiętam imiona ;)

    Pozdrawiam i życzę dalszej weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wytknięcie błędów!
      W jakim sensie powtórzenia? One i tak są wyeliminowane do minimum, więc ciężko znaleźć coś blisko siebie, chyba że na upartego sprawdzić większe fragmenty tekstu - wtedy na pewno się znajdą, tego czasem ciężko uniknąć.
      Wszyscy mają problemy z imionami xD Nie wiem, czy potem będzie prościej, bo niektóre są bardzo wymyślne xD
      Dziękuję za komentarz! ;)

      Usuń
    2. Co do powtórzeń... w samym cytacie, który już podawałam:

      „Zebranie uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się przerywać ciszy, jaka zapadła po ostatnich słowach Delithrara. (…) W ich umysłach panowała cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie. ” - w pierwszym zdaniu 2 razy jest słowo "cisza", kilka zdań później, ale wciąż w tym samym akapicie także "cisza".

      "Ludzie jak jeden mąż odwrócili się w stronę wejścia na salę, skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej postaci idącej szybkim krokiem w stronę kamiennego stołu ustawionego na środku pomieszczenia. Szepty wzmogły się, ale nikt nie śmiał podnieść głosu.
      Postać zdawała się sunąć po posadzce, a stukot obcasów był tylko połowicznie zagłuszany przez zwiewną suknię." - 2 razy "postaci". Niby w innych akapitach, ale i tak zbyt blisko siebie

      "Evriana uśmiechnęła się. Książę Amaondel był jednym z najprzystojniejszych Elfów Wysokich, jakie stąpały po ziemiach tej krainy, elfka mogła to potwierdzić z całą stanowczością. Wysoki, szczupły, a co najważniejsze – dosiadał smoka. A tym szczyciło się już zaledwie kilku śmiałków. Każda kobieta pragnęłaby go w swoim łożu – nawet ona, księżniczka i następczyni tronu Elfów Leśnych." - w tym krótkim akapicie aż 3 razy pojawiło się słowo "elf", akapit wyżej także używasz tego samego wyrazu.

      Więcej już mi się nie chce szukać, bo bym musiała cały tekst od nowa przeczytać. Musisz pamiętać przede wszystkim o tym, że jakiś wyraz nie powinien powtarzać się w tym samym akapicie.

      Powtórzenia często bardzo trudno wyłapać, więc warto poświęcić jedną korektę, skupiając się tylko i wyłącznie na nich.
      Przejrzałam także twoje podstrony z nazwami profesji. Obawiam się, że możesz mieć spory problem, gdy zaczniesz to wszystko wprowadzać w tekst bowiem "czarodziej", "czarownik, "mag" itp. w powszechnym rozumieniu są synonimiczne, a ty masz to wszystko osobno. Może ci w którymś momencie zabraknąć alternatywnych wersji dla tych nazw. Ja pewnie bym się w tym pogubiła.

      Bardzo cieszy mnie fakt, że nie masz większego problemu z powtórzeniami "był", a także nadmierną ilością zaimków, ponieważ właśnie te słowa są najtrudniejsze do wyłapania jeśli chodzi o powtórzenia.

      Tak w ogóle to nie wiem czy mnie kojarzysz, ale miałam bloga na onecie, a mój nick to Delvila :)

      Pozdrawiam raz jeszcze

      Usuń
    3. Ach, no tak, powtórzenia w jednym akapicie na bank będą, ale myślę, że na razie mam dość prologu i tego od razu nie poprawię. Jednak! - na pewno to zrobię w wakacje. Po prostu gdy publikuję coś i dostaję pod tym komentarze, tekst ciągle przewija mi się przed oczami, pod koniec wręcz znam go na pamięć i wychodzi mi bokiem. Muszę opublikować 1 rozdział, by móc przysiąść nad prologiem xD
      Dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę, wiem, na co muszę uważać przy pisaniu kolejnych rozdziałów ;)
      Moja kochana beta tak mnie goniła z "był" oraz ze wszelakimi zaimkami, iż weszło mi w krew unikanie tego :) I, jak widać, efekty są ;P
      Jeśli chodzi o ten problem z profesjami, które ja podzieliłam... Myślę, że nie będę mieć większego problemu, bo nadużywam nader często imienia postaci, "człowieka", "mężczyzny/kobiety"... Jakoś to będzie, nie doszłam w każdym razie do fragmentów, gdzie występują postaci z tymi profesjami ;P
      Oczywiście, że pamiętam! Gdzie się podziewałaś tyle czasu? Nie powiem, byłam cały czas ciekawa, czy z Twoją książką coś wypaliło *,*

      Usuń
    4. Z książką nie wypaliło jak na razie. Zajęłam się pisaniem drobniejszych rzeczy, ale znowu chyba wrócę, ponieważ wydaje mi się, że nie jestem w stanie ruszyć dalej z pisaniem, póki nie zakończę tej historii, bo wciąż kołacze mi się w głowie :)

      Usuń
    5. Och, to szkoda ;c Jednak nie poddawaj się! Ja się nie poddałam i proszę, do czego to doprowadza - ciągle coś zmieniam w tej historii, udoskonalam, ale na upartego prę do przodu ;P

      Usuń
  11. Łiiii! W końcu! Co jakiś czas zerkałam sobie na Twojego bloga z myślą: może coś się pojawi. No i się doczekałam :). Nie będę Ci wytykać błędów, jest od tego pewnie inne, liczne grono.
    Prolog naprawdę dobry, muszę przyznać, że o niebo lepszy od poprzedniej historii zaraz wziętej, więc coś czuje, że warto było tyle czekać ;).
    Aha, mały P.S.
    Nie wiem czy mówi Ci coś nick Shetani, bo pewnie takiej osoby nie pamiętasz. Jeżeli rzeczywiście nie, to miło mi poznać xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że Cię pamiętam! Mam chyba jeszcze Twój numer Gadu, na który wysyłam SPAM xD Chyba że zmieniłaś i dlatego nie dowiedziałaś się od razu o tym, że powracam z nowymi siłami ;P
      Dziękuję za słowa uznania - myślę jednak, że większy stres będę mieć po publikacji 1 rozdziału - wtedy w sumie wszystko się zacznie. Ale i tak się cieszę, że prolog się spodobał i wszyscy zauważyli znaczącą różnicę :D
      Jeszcze raz dzięki, że tu wpadłaś i zostawiłaś komentarz! ;*

      Usuń
  12. Kurde! Jestem świeżo po przeczytaniu Eragona i po prostu szaleje za smokami! W sumie, za elfami też, ale to już inna historia...
    Tak czy inaczej trafiłaś w mój gust :3
    A tekst o tym, że każda kobieta chciałaby mieć w "swym łoży" tego młodego elfa na A., którego imienia nie zapamiętam chyba nigdy, po prostu mnie rozwalił ;)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, dla mnie "Eragon" nie jest szczytem polotu w tej dziedzinie, ja raczej "wychowałam" tę historię na książkach Królowej Smoków - Anne McCaffrey ;) To jest, myślę, o wiele lepsze, choć napisane naprawdę dawno temu i pewnym momencie przeinacza się w science-fiction, ale nadal jest dobre ;D
      Myślę, że znajdzie się jeszcze kilka dziwnych tekstów w treści, które rozwalą człowieka xD
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  13. Długością to raczej prologu nie przypomina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do pierwszej części Sagi Pieśni Lodu i Ognia pana Martina ("Gra o tron") - jego prolog liczył sobie niecałe 20 stron :) Mój przy tym to namiastka ;)

      Usuń
    2. Rany boskie, co Wam się w tych Internetach stało - miała napisać kiczowaty wierszyk-przepowiednię jako prolog na pół strony, żeby odbiorca masowy był zadowolony, bo wszyscy tak robią?

      Tak, jestem złym człowiekiem.

      Usuń
    3. Sorry Johny, muszę się wyróżniać z tłumu i pierdolnąć prolog na siedem stron xD Po prostu musiałam, o! ;P

      Usuń
  14. Pierwsza prawdziwa i prowadzona fantastyka jaką znalazłam na blogach - jestem wniebowzięta *,*
    Po pierwsze, chce spam na komunikatorze, moje gg 1220136.
    Po drugie, prolog wprowadza w klimat, wspaniały klimat.
    Nie mam pamięci do nietypowych imion (pewnie wynika to z tego, że mimowolnie je pomijam przy czytaniu, no ale...), ale twój opis wejścia elfki zapamiętam na długo.
    Ugh, nie umiem komentować, no. Będę czekać na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi - prawdziwej fantastyki wbrew pozorom na blogach jest naprawdę sporo ;) Ja znam sporo, mogę polecić! ^^
      Dziękuję za komentarz i do napisania, numer Gadu już zapisałam i na pewno dostaniesz powiadomienie tam o nowym rozdziale! :)

      Usuń
  15. A ja tak wspomnę tylko o zakładkach na razie:
    "Po pierwszym i drugim nieudanym podejściu postanowiłam zacząć trzeci, ostatni raz, który będzie zarazem ostatnim." - powtórzenie, chyba wiesz gdzie.
    Prolog przeczytam nieco później i wówczas pozostawię jakiś bardziej treściwy komentarz. Pamiętam, że czytałam już Twoje opowiadanie, jeszcze za czasów Onetu (a przynajmniej tak mi się wydaje), dlatego też cieszę się, że do tego wróciłaś ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Lena_S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki, zakładki i tak są w budowie, nawet teraz nie mam kiedy och porządnie ogarnąć, ale myślę, że przez wakacje zbuduję porządne menu :P
      Zapraszam, zapraszam, a na Onecie długo siedziałam z tą historią ;P Dlatego mam nadzieję, że wersja na blogspocie będzie najlepszą i ostateczną :D

      Usuń
  16. Obiecałam, że przeczytam - i przeczytam. W końcu, bo ostatnio nie miałam jak za to wszystko się zabrać. No!

    Przyczepię się do kilku drobiazgów, mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe :)

    "Kilka kobiet obserwujących zbliżającą się postać nie kryło w oczach jawnej zazdrości." - skoro nie kryło, to oczywiste, że zazdrość była jawna ;) takie trochę masło maślane Ci wyszło.

    "Bowiem Evriana była elfką," - szyk, "bowiem" stawia się raczej po czasowniku, więc: "Evriana była bowiem elfką"

    "Isendur bowiem był " - tutaj analogicznie

    "był tylko człowiekiem i nie należał do starożytnej rasy elfów." a tutaj znowu masz masło maślane :P Skoro był człowiekiem, to oczywiste, że nie należał do rasy elfów.

    "Evriana lekko drgnęła" - tutaj czasownik wrzuciłabym do środka, bo na końcu to tak nieładnie ;<

    "Nawet jeśli starzec był ślepy," i dalej: "Gdy siwemu starcowi" - powtarzasz "starca" (ponadto powtarzasz "jął", wiem, że stylizacja i w ogóle, ale czasem to powtórzenie :P)

    "błękitnoszarych" pisze się bez podziału

    " Czegoś, czego nikt nie będzie w stanie objąć umysłem." - powtarzasz, nie wygląda to na zamierzone.

    " Jednak wezwanie swego pana sprawi, że zwierzę pojawi się w ciągu kilku najbliższych minut," po pierwsze: mieszasz czasy, w opowiadaniu trzymałabym się jednak jednego :P po drugie: jak, u licha, można nazwać smoka zwierzęciem? (i przy okazji później powtarzasz "zwierzę")


    Możesz zbić za mnie Nearyh po głowie :D Skoro ma nadzieję, że nie pominęła żadnych błędów... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie błędów - wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć! <333
      Hahaha, wiadomo, że błędy zawsze jakieś się znajdą... Biedna Nereczka, ma wpierdziel, haha! ;P

      Usuń