W
olbrzymiej sali panowało ogromne
poruszenie. Ludzie przepychali się, torując sobie drogę barkami; szeptali
między sobą, nie kryjąc zdenerwowania; rzucali przerażone spojrzenia na prawo i
lewo, szukając sprawcy tego zamieszania. Szum ich rozmów oraz podenerwowanego
szurania niósł się echem po pomieszczeniu, docierając do najdalszych zakątków
wysokiego sklepienia. Nikt nie patrzył na świat zasłonięty kolorowymi
witrażami; na burzę, szalejącą na środku morza – wydawali się być tak zajęci
własnymi problemami, że nie zauważali ogromnych cieni przemykających szybko w
mroku. Niebo na kilka chwil rozjaśniło się przez świetlistą błyskawicę, nadając
twarzom zebranych upiorny wygląd. Ktoś cicho zaklął i skulił się w sobie,
czując respekt do szalejącego za oknami żywiołu.
Dębowe
drzwi rozwarły się delikatnym skrzypnięciem, zagłuszając choć trochę przeciągły
łoskot wywołany grzmotem. Ludzie jak jeden mąż odwrócili się w stronę wejścia
na salę, skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej kobiecie idącej szybkim krokiem
w stronę kamiennego stołu ustawionego na środku pomieszczenia. Szepty wzmogły
się, ale nikt nie śmiał podnieść głosu.
Postać
zdawała się sunąć po posadzce, a stukot obcasów był tylko połowicznie
zagłuszany przez zwiewną suknię. Materiał przylegał do jej krągłego ciała i
mienił się różnymi odcieniami zieleni, których większości zwykli śmiertelnicy
nawet nie widzieli na oczy. W przednią część gorsetu wszyte były ciemne
klejnoty, a peleryna, zamiatająca podłogę tuż za nią, przepleciona została
srebrnymi nićmi. Kilka kobiet obserwujących zbliżającą się postać nie kryło w
oczach jawnej zazdrości.
—
Evriana, kochanie, czas obszedł się z tobą łagodnie! — Jeden z mężczyzn
siedzących przy stole powstał i z ogromnym uśmiechem na ustach wyszedł kobiecie
na spotkanie, rozkładając szeroko ramiona w geście powitania.
Evriana
zatrzymała się i odrzuciła na plecy kaptur, pod którym do tej pory ukrywała
twarz.
Z
ust kobiet wyrwał się okrzyk zachwytu pomieszanego z nabożnym szacunkiem.
Bowiem Evriana była elfką, na co wskazywały jej spiczaste uszy wystające zza
kaskad falowanych, brązowych włosów spiętych z tyłu głowy i opadających na
ramiona. Jasna cera podkreślała ciemną zieleń jej oczu, a malinowe usta nagle
drgnęły i wygięły się ku górze.
—
Isendurze, ty też nic się nie zmieniłeś. Nadal szarmancki dla kobiet jak
kiedyś. — Ukłoniła się przed mężczyzną i zajęła wskazane przez niego miejsce,
nie kryjąc zaciekawienia człowiekiem, który przywitał ją jako pierwszy.
Znali
się już wcześniej, ale nie widywali tak często, jakby tego chcieli. Isendur
bowiem był tylko człowiekiem i nie należał do starożytnej rasy elfów. Mieszkali
w dwóch różnych częściach krainy, a spotkania ograniczały się jedynie do zebrań
władców państw. Nikt też nie mógł odwiedzić elfów w ich siedzibach bez
zaproszenia, a mało osób wiedziało, gdzie leżą miasta nieśmiertelnych.
Isendur
był mężczyzną przed czterdziestkę, w sile wieku, czarując swym wrodzonym
wdziękiem każdą kobietę, jaka tylko znajdowała się w zasięgu jego spojrzenia.
Niestety czas z ludźmi obchodził się brutalniej niż z rasą nieśmiertelnych,
dlatego na ogorzałej twarzy Isendura już jęły się pojawiać pierwsze zmarszczki,
a w kruczoczarnych włosach Evriana dostrzec mogła pierwsze pasmo siwizny.
Tłum
zebrany wokół kamiennego stołu zaczął powoli milknąć, czując nadchodzący
początek zebrania. Gdy szepty ucichły, a szuranie ustąpiło, ciszę rozdarł huk
grzmotu przetaczającego się wśród spienionych fal wzburzonego morza i
kłębiących się, mrocznych chmur. Evriana lekko drgnęła – nigdy nie lubiła burzy.
Był to najmniej przewidywalny ze wszystkich żywiołów, jakie istniały na
świecie.
—
Możemy zaczynać? — Czyjś niski, władczy głos podniósł się ponad kakofonię ulewy
i odległego łoskotu zezłoszczonej natury.
Kilka
osób przytaknęło, więc mężczyzna z siwą, długą brodą wstał, bacznie obserwując
twarze zebranych istot.
—
Czy wiecie, po co zostało zwołane to nadzwyczajne zebranie? — spytał,
zatrzymując swoje świdrujące spojrzenie niewidzących oczu na Evrianie.
Kobieta
drgnęła i zacisnęła palce w pięść pod stołem, by nikt tego nie zauważył. Nawet
jeśli starzec był ślepy, widok jego oczu potrafił przerazić tak silne elfy jak
Evriana.
Gdy
siwemu starcowi odpowiedziało kilka nieśmiałych zaprzeczeń, wziął głębszy
oddech i jął mówić, zaskakując wszystkich siłą swego starego głosu:
—
Coś czai się za górami, coś złego. I wiem, że to czujecie. Ten strach. Ten
pierwotny, czysty strach, którego nie potraficie wyplenić z serca. Wszyscy go
noszą, nawet zwierzęta. — Zamilkł na chwilę i jął błądzić niewidzącymi oczami
na boki, jakby próbował coś odszukać ślepym wzrokiem, jednak nie mógł tego
odnaleźć. — Smoki umierają. Smoki walczą między sobą! Nie chcą nas, zabijają
nas! Równowaga została zachwiana!
—
Z całym szacunkiem, Delithrarze, ale smoki od kilku pokoleń niechętnie
przyjmują na swoje grzbiety istoty dwunożne. — Z wysmukłego krzesła powstał
wysoki młodzieniec, opierając dłonie na blacie kamiennego stołu.
Evriana
uśmiechnęła się. Książę Amaondel był jednym z najprzystojniejszych Elfów
Wysokich, jakie stąpały po ziemiach tej krainy, kobieta mogła to potwierdzić z
całą stanowczością. Wysoki, szczupły, a co najważniejsze – dosiadał smoka. A
tym szczyciło się już zaledwie kilku śmiałków. Każda kobieta pragnęłaby go w
swoim łożu – nawet ona, księżniczka i następczyni tronu Elfów Leśnych.
—
Amaondelu, smoczy jeźdźcy są już od dawna przeszłością i niepotrzebnym balastem
tego świata — skarcił go Isendur, mierząc pogardliwym wzrokiem jasnowłosego
młodzieńca.
Amaondel
zacisnął zęby i spojrzał w jego kierunku z jawną niechęcią w błękitno-szarych
oczach.
—
To, co dzieje się teraz, nie ma z nimi nic wspólnego.
—
A według mnie, owszem, smoki mają z tym wiele wspólnego! — zakrzyknął, waląc
pięścią w stół, tak, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich zebranych.
Evrianie
bardzo spodobała się stanowczość, jaką okazał innym władcom. Musiał udowodnić
im, że nawet tak młody człowiek ma prawo zostać kimś ważnym. Musiał uzyskać
szacunek.
—
Skazaliście smoczych jeźdźców na wymarcie, smoki także! A nie pamiętacie tych
czasów, gdy smoki i ich jeźdźcy byli waszą jedyną nadzieją? Gdy tylko one mogły
zatrzymać zło, które od wieków czai się za górami i ciągle wyłazi ze swych pieczar,
atakując naszą ziemię?
—
Ale już nie wyłazi — burknął Isendur, najwyraźniej nie mając w sobie na tyle siły,
by spierać się z młokosem. — Od… kilku pokoleń, jak to określiłeś, nie
potrzebujemy już waszej pomocy, a wy nadal uparcie pobieracie od nas daniny i
wymagacie szacunku, podczas gdy nic nie musicie robić! Jesteście jak pasożyty,
które powinno się jak najszybciej usunąć!
—
Isendurze, Amaondelu, proszę, uspokójcie się. — Delithrar stuknął długą,
drewnianą laską w kamienną posadzkę, nakazując w ten sposób spokój.
Obaj
mężczyźni niechętnie zaniechali dalszej dyskusji, rzucając sobie przez długość
stołu nieprzychylne spojrzenia.
—
Nie możemy poświęcać swego cennego czasu na spory, na które nie czas i miejsce.
Smoczy jeźdźcy byli, są i będą częścią naszej społeczności, Isendurze, nawet
jeśli smoczyce nie składają już jaj i powoli ich potężna rasa wymiera…
—
Wymiera przez wasz brak wiary — mruknął Amaondel pod nosem, co słyszała tylko
Evriana siedząca po jego lewej stronie.
Spojrzała
na jego ponurą minę i zmieszała się, odwracając czym prędzej wzrok. Na moment
straciła wątek i musiała użyć naprawdę dużych pokładów silnej woli, by znów
skupić się na tym, co Delithrar miał wszystkim władcom do powiedzenia.
—
… świat się zmienia i musimy być elastyczni wobec tych zmian. Nie możemy
pozwolić nikomu nami zawładnąć. Musicie mieć oczy i uszy otwarte, umysły
szczelnie zamknięte przed intruzami, a serca czyste i niewinne, bo zło czai się
w mroku i tylko czeka, by wykorzystać nasze słabości.
Delithrar
nie mówił im wszystkiego, Evriana czuła to w kościach. Mamił ich swoimi
przemowami, ostrzegał przed złem, ale nie mówił, co konkretnie czai się za
górami, gotowe w każdej chwili wysunąć łeb i zaatakować. Przed czym miała
ostrzec swój lud? Przed ciemniejszymi chmurami nadciągającymi z północy? Przed
chmarą kruków wzbijających się znad zwłok porzuconych na poboczu traktu? Przed
spienionymi grzywami fal rozszalałego morza podczas silnego sztormu? Dlaczego
jeden z najmądrzejszych ludzi na całym świecie próbował ich oszukać?
—
Delithrarze, co to za zło? — Była zdziwiona, gdy usłyszała własny głos
wybijający się mocą ponad inne.
Wszyscy
zamilkli i wbili w nią przenikliwe spojrzenia, przez co lekko się zmieszała i
zarumieniła. Niepewnie powstała i znów powtórzyła pytanie, by na pewno Delithrar
mógł je wyraźnie usłyszeć:
—
Co to za zło, o którym nam mówisz od początku zebrania?
Starzec
nie odpowiedział, tylko zacharczał coś po cichu i zapatrzył się na kolorowy witraż
wysokiego, łukowatego okna umiejscowionego za jej krzesłem. Za kolorowym szkłem
rozbłysła błyskawica, rzucając tęczowe cienie na posadzkę. Evriana była po
chwili więcej niż pewna, że mędrzec nie odpowie.
—
Dlaczego mamisz nas słowami i mówisz, żebyśmy byli ostrożni, skoro nie chcesz
nam powiedzieć, przed czym musimy się bronić? — Najwyraźniej puściły jej nerwy,
bo jęła wymachiwać rękoma dookoła siebie, zamiatając pustą przestrzeń długimi
rękawami sukni. — Powiedz chociaż, co to jest! Smok? Jakiś człowiek?
Delithrarze, mamy prawo wiedzieć! Lud nas nie posłucha, jeśli im powiemy, że
mają być po prostu ostrożni!
Amaondel
wstał i złapał za dłoń Evriany, lekko ją ściskając. Elfy spojrzały na siebie,
ale żadne z nich nie wydobyło z siebie ani jednego słowa, choć ich twarze
zdradzały emocje, jakie nimi targały. Tak jakby porozumiewali się bez słów.
Amaondel ostatni raz mocniej zamknął palce na dłoni kobiety, po czym puścił ją
i oboje spojrzeli na starca, który spuścił głowę i westchnął, wydając przy tym
dziwny, świszczący oddech.
—
Nie wiem, moje dzieci — wyszeptał, a gdy uniósł głowę, z kącików oczu spływały
łzy, a dolna warga wyraźnie drżała przez szloch człowieka.
Jedna
z kobiet, służka najpewniej, zakrzyknęła cicho, ale ktoś szybko ją uciszył
przeciągłym syknięciem.
—
Po raz pierwszy od wielu lat nie wiem, co mogę wam powiedzieć. Coś tam jest. I podnosi łeb, gotowe do
ataku. Jest tak przesiąknięte złem, że brakuje mi słów, by opisać okrucieństwo,
jakie wyczuwam w powietrzu. Nadchodzą ciężkie czasy, a burza, która szaleje za
oknami, to jedynie początek czegoś znacznie większego. Czegoś, czego nikt nie
będzie w stanie objąć umysłem.
Do
serc Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód. Usiedli na swoich miejscach,
do cna porażeni zachowaniem starca, który był do tej pory uważany za
największego z mędrców, jacy kiedykolwiek stąpali po ziemiach starego świata. A
teraz ten autorytet wśród najdzielniejszych mężów płakał jak małe dziecko, bo stał
się bezsilny wobec czegoś, czego nikt nie był w stanie nawet objąć umysłem.
Zebranie
uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw
wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się
przerywać milczenia, jakie zapadło po ostatnich słowach Delithrara. Evriana i
Amaondel ramię w ramię przemierzali kamienne korytarze odprowadzani odległym
hukiem przetaczających się po nieboskłonie grzmotów. W ich umysłach panowała
cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie.
Po
wyjściu na dziedziniec przywitał ich porywisty wiatr wciskający się
nieubłaganie pod grube szaty i płaszcze, zabierając ze sobą ciepło, a
zostawiając porażający chłód i drżenie całego ciała. Gęste krople przebijały
się w szybkim tempie przez grube warstwy odzieży, dosięgając skóry i mocząc
wszystko, co napotkały na swej drodze. Konie elfów spotkał podobny los – stały
ze zwieszonymi na boki uszami, parskając i próbując otrzepać sierść, lecz na
niewiele się zdawało.
—
Uczynisz mi ten zaszczyt i pozwolisz odprowadzić się do gospody, w której się
zatrzymałaś, Evriano? — spytał Amaondel, dosiadając swego siwego ogiera.
Koń
zatańczył pod nim, ale znajomy dotyk i cichy szept elfa sprawił, że zwierzę
natychmiast spotulniało i stanęło spokojnie, czekając na sygnał od swego
jeźdźca.
Evriana
poprawiła kaptur i złapała pewnie wodze swojej złocistej klaczy, kiwając głową.
Grzmot zagłuszył jej słowa, więc sięgnęła umysłem do Amaondela, by mu
odpowiedzieć:
Chcę opuścić to miasto jak
najszybciej. Mam złe przeczucia.
Amaondel
ruszył kłusem tuż obok księżniczki, wsłuchując się w dźwięczenie końskiego
rzędu i zbroi żołnierzy jadących w eskorcie. Żaden z nich nie odwrócił się, by
ostatni raz spojrzeć na Czarną Twierdzę - siedzibę najpotężniejszych magów w
całej krainie. Tak jakby wszyscy pragnęli zapomnieć o nietypowym zebraniu i
niewypowiedzianej groźbie krążącej wśród uczestników narady.
Jak myślisz, mamy uwierzyć słowom
Delithrara i wystrzegać się czegoś złego, czyhającego w górach na północy?,
spytał po dłuższej chwili milczenia Amaondel, gdy wjechali w jedną z
biedniejszych dzielnic miasta, okalającego Czarną Twierdzę. Pod kopyta siwego
ogiera wpadł wychudły pies, goniący zmokłego kota, lecz uciekł z podkulonym
ogonem, skamląc wniebogłosy. Elfy skrzywiły się. Znacznie przyspieszyły tempo,
gdy jedyne źródło światła na brukowanej ulicy stanowiły już tylko poświaty z
okien, a gdzieś w jednym z zaułków dobiegło niskie, gardłowe warczenie i
ciężkie kroki, rozbryzgujące kałuże.
Ciężko jest uwierzyć w coś, czego
się nie widziało, odparła z namysłem Evriana, kiwając
na eskortę, by nieco zwolniła tempo. Wjechali właśnie do bogatszych dzielnic i
na ich orszak padło światło z latarni, poustawianych wzdłuż jednej z głównych
ulic. Prawie dwudziestu konnych kierowało się do wyjazdu z miasta, ignorując
paskudną pogodę, uniemożliwiającą czerpanie przyjemności z jazdy.
Musimy jednak być ostrożni,
dodała po chwili. Delithrar bez powodu by
nie zwołał zebrania wszystkich władców, nawet jeśli w naszych oczach uważane
jest to za stratę czasu. Zresztą nie czujesz tego? Tego zapachu strachu? Tego
chłodu w sercu? Coś nadchodzi.
Amaondel
pokiwał jedynie głową i spiął konia, gdy wyjechali za bramę, odprowadzani
podejrzanymi spojrzeniami zbłąkanych mieszkańców przemykających między
budynkami. Rozmowa się urwała, a jedynymi dźwiękami, jakie towarzyszyły
odjeżdżającym elfom, był świst wiatru w uszach i cichnące grzmoty oddalającej
się od miasta i ich samych burzy. Wkrótce zwolnili tempo, wjechali na wysokie
wzgórze; rzęsisty deszcz zamienił się w mżawkę, a silny wiatr ucichł, błąkając
się jedynie wśród koron drzew. Orszak zatrzymał się, a elfy odwróciły się, by
spojrzeć na Czarną Twierdzę i okalające zamek miasto – Le’fess. I gdy mieli
wydać rozkaz do dalszej jazdy, na horyzoncie rozpętało się piekło.
Potężny
wybuch spłoszył konie, które zaczęły stawać dęba, i ściągnął uwagę ich wszystkich
ku miastu, wyrywając z gardeł pary następców tronów zduszone okrzyki
zaskoczenia. Bowiem jedna z wież Czarnej Twierdzy płonęła, rozsadzona od środka
potężną eksplozją. Kilka nowych, pomarańczowych łun dołączyło wkrótce potem na
terenie biedniejszych dzielnic, a migające i szybko przemieszczające się punkty
jasnych płomyków wskazywały na ogromne poruszenie wśród żołnierzy, strzegących
miasto. Wróg próbował przedrzeć się przez bramy, podczas gdy kolejna silna
eksplozja wstrząsnęła Le’fess, a także świadkami, obserwującymi całą sytuację
ze wzgórza, oddalonego od miasta o kilka mil.
—
Panie, jakie rozkazy? — Jeden z żołnierzy podjechał do oniemiałych elfów,
skłaniając się z szacunkiem przed obliczem Amaondela.
Elf
potrząsnął głową.
—
Wracamy, by walczyć?
—
Nie wystawiaj zbyt pochopnie swego życia, gdy nie wiesz, z kim przyjdzie ci
walczyć — wyszeptał elf, a dowódca eskorty ponownie skinął głową i odjechał do
pozostałych pobratymców, by przekazać im słowa księcia.
Evriana
ścisnęła mocniej wodze i przełknęła ślinę.
—
Wezwij swego smoka, Amaondelu — poprosiła i spojrzała rozgorączkowanym wzrokiem
na jasnowłosego kompana. — Niech poleci do Le’fess i zobaczy to, czego my nie
może ujrzeć z tak dużej odległości.
Amaondel
przymknął oczy i skupił się na łagodnym mrowieniu ciągle krążącym gdzieś na
skraju umysłu. Przyciągnął je do siebie i nacisnął na nie, wypowiadając w
myślach imię. Wiedział, że to wystarczy
– czuł obecność stworzenia, choć to najwyraźniej nie pragnęło zostać tak łatwo
odnalezionym. Jednak wezwanie swego pana sprawi, że zwierzę pojawi się w ciągu
kilku najbliższych minut, gotowe wypełnić wolę jeźdźca.
Ognisty Rubin.
Koń
Evriany kwiknął i wierzgnął, a elfka przechyliła się niebezpiecznie w siodle,
łapiąc palcami za długą, kremową grzywę rumaka. Szybko odciągnęła przerażone
zwierzę na bok, odwracając głowę, by ujrzeć przyczynę nagłej paniki
wierzchowca.
Potężny
smok przysiadł na tylnych łapach i podrapał się przednią po brzuchu,
rozwierając paszczę, by ziewnąć. Gdyby nie spłoszone, ogarnięte przerażeniem
konie, Evriana zaczęłaby się śmiać. Gad osiadł w końcu i zwinął błoniaste
skrzydła, przytulając je do boków. Otrzepał szyję i mrugnął, po czym przechylił
łeb, by lepiej widzieć swego pana. Elfka nie mogła oderwać wzroku od bestii,
natychmiast rozumiejąc, dlaczego smok Amaondela nosił takie imię – jego łuski
były krwistoczerwone, a oczy przypominały kolorem dwa lśniące rubiny, przecięte
czarną źrenicą.
Przerwałeś mi drzemkę,
poskarżył się smok, schylając łeb jeszcze niżej i wysuwając spomiędzy warg
różowy, rozwidlony język. Klacz Evriany parsknęła nerwowo i przestąpiła z nogi
na nogę, z trudem skupiając się na szepcie swej opiekunki.
Musisz lecieć nad Le’fess i
zobaczyć, co zaatakowało miasto, Amaondel wskazał
ręką gorejącą twierdzę, nie potrafiąc pozbyć się strachu narastającego w jego
ciele. Smok spojrzał w tamtym kierunku i wyprostował się, wyginając szyję w
kształtny łuk.
Smoki,
odezwał się Ognisty Rubin, nadal nie rozkładając skrzydeł do lotu. Elf spojrzał
na swego podopiecznego bez zrozumienia.
Smoki,
powtórzył ponownie, tym razem z naciskiem, wkradając się umysłem do myśli
pozostałych ludzi. Kilku żołnierzy wzdrygnęło się na ten potężny głos
rozlegający się echem w ich głowie.
Wszyscy
spojrzeli w stronę miasta, nie mogąc pojąć sensu słów zwierzęcia. Po chwili
jednak zrozumieli, co Ognisty Rubin miał na myśli, a w ich sercach zaszczepił
się strach, graniczący z paniką. Gad mówił prawdę.
Niebo
nad miastem zasłaniały potężne cielska setek smoków, a to, co Delithrar
powiedział na zebraniu, nabrało nowego sensu. Smoki powróciły.
Nadciągała
wojna.
Och, to dobrze, że tu zajrzałam ^^ Cieszę się, że wreszcie decydujesz się na publikację.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, nie mam siły czytać drugi raz. Ufam, że nie pominęłam żadnych błędów xD
I wiesz co? Informuj mnie. Tak, bo ja niby z nudy zaglądam na różne blogi, ale nie chciałabym być bardzo do tyłu.
A tak na dobry start - jak pozostaniesz na tym dobrym poziomie, z którym rozpoczęłaś pracę, to wróżę Ci świetlaną przyszłość! xD
A sobie dużo sprawdzania...
W ogóle, to Rewa ŻYJE? Na Trakcie jej nie widuję, nie odzywała się od marca, zmartwiłam się :<
Och, ja też się cieszę - kończę poprawiać ten nieszczęsny 4 rozdział i robię przymiarki do 5 :P A że niedługo wakacje, zamierzam troszkę napisać w czasie wolnym, co by w klasie maturalnej mieć mniej roboty...
UsuńOkej, będę Cię informować, nie ma problemu - i tak mam Cię wpisaną, więc na pewno będziesz dostawać info :D
Och, takie słowa od Cibie - rany, rany, rany! *,* Weź, bo się napuszę jak paw i nie będę pisać tak dobrze jak na początku, toć 4 już zjebałam xD
Ale spokojnie, z tymi błędami to popracujemy, nie martw się ;P
Tak, żyje, dorwałam ją na Twitterze, ale zabiegana jest, może tutaj zajrzy i zostawi po sobie ślad :)
Noo, w sumie rozsądnie. Ja się na nowo z Legendą rozpędzam, zaczynam piąty rozdział drugiej części! ^^
UsuńNo to super. Na pewno każdy będę komentować, w końcu każdy czytałam, to się należy :3
Nie zjebałaś. A główni bohaterowie zawsze są najtrudniejsi - stąd potknięcia przy naszej... zabij mnie, za dużo blogów betuję, zapomniałam imienia ._____. *spala się ze wstydu* W każdym razie - jak chcesz kreować ją na szmatę, do idzie to w dobrą stronę *złośliwa małpa*
Och. Biedactwo. Stęskniłam się za nią, fajnie mi się rozmawiało ^^ No i Trakt wielce interesujący był.
Yay, nie mogę się doczekać, aż zaczniesz publikację drugiego tomu! *,* Uwielbiam Twoją twórczość1 Ale Ty już o tym wiesz ;D
UsuńNie no, wiesz, w 4 była ewidentnie moja wina, bo nie do końca wyjaśniłam ten wątek z koniem - poprawię go jutro, podeślę Ci i ocenisz, czy teraz nie wyjdzie mi popieprzona Mary Sue xD
I, och, to je Althea, kochanie, Althea ;P
Napiszę zaraz do niej, by zajrzała tutaj, jak i do Ciebie :D
Przekroczyłam połowę pierwszej części, pewnie w wakacje się dowlokę do drugiej. Powinnam wziąć się w garść i napisać piąty rozdział, ale mam dojmujące poczucie beznadziejności. Shit xD
UsuńNie ma sprawy ^^ Jednak to by był dobry motyw, zrobić historię ze świadomie kreowaną Marysią, ale wykreować ją na psychopatkę. Hue-hue-hue.
Althea. Wiedziałam, że coś na A, ale Deneve ma też Averyn i mi się popieprzyło xD
Noo, mogłaby się przywitać, a nie, tak ludzi porzucać xD
Och, Ty i poczucie beznadziejności?! Niemożliwe! Mnie o dopada raz na miesiąc i jest tak męczące, że mam ochotę się wtedy sama zabić xD Pisz, pisz, ta historia wciąga jak cholera! *,*
UsuńNiestety Althea nie będzie wykreowana na psychopatkę, nie pasuje mi ona na taki charakter ;P Prędzej ktoś inny, ale to zobaczymy, czy wypali potem ;D
Weź, mam poczucie beznadziejności regularnie. Ale pewnie zaraz coś napiszę, bo przecież jutro egzamin, z którym jestem w dupie, to zamiast rozpaczliwie się uczuć czegokolwiek, lepiej pisać rozdział xD Bardziej w dupie nie będę, to pocieszające.
UsuńCzyżby ta niewiasta, która złapała u mnie plusa w czwórce? Podoba mi się jej kreacja xD
Och, widzę, że masz podejście do tematu zupełnie takie same jak ja: po co się uczyć do sprawdzianu? Trzeba coś napisać, przecież gorzej już nie będzie xD A potem jest ból, bo jednak przydałoby się mieć jakąś lepszą ocenę xD
UsuńOch, ta wariatka to w ogóle będzie ostro popieprzona, taką jej przyszłość wróżę xD I nieźle namiesza, to też na pewno chcę ;>
Podejściem podejściem, ale to matura z przedmiotu, który chcę studiować. I NIC NIE UMIEM xD Szit, ale jestem zdenerwowana, nie jestem w stanie się uczyć. I ze wszystkimi się kłócę. CO JEST xD
UsuńNo to super, oryginalna, ciekawa postać :3 Już ją lubię. Jak jeszcze zrobi coś kontrowersyjnego... xD
Och, może nie powiem, jakie ja mam podejście do przedmiotów, z których mam pisać rozszerzenia, no ale... nie wspominając o tym, że poważnie się zastanawiam nad kontynuowaniem potem nauki tych przedmiotów za pomocą studiów... Jesteśmy chyba pod tym względem bardzo podobne ;D
UsuńOch, myślę, że kilka kontrowersji się znajdzie ;>
Stało się to, co przewidziałam - jedna strona rozdziału, a dalej jestem głupia jak but. Pójdę na tę maturę i będę strzelać, gorzej niż na matmie xD Umrę szczęśliwa, jeśli zapytają o marinę, pinakiel oraz krajobraz ze sztafażem xDD
UsuńNo to super :3 Bardzo dobrze, nie będę się nudzić. Chociaż Althea też dostarcza rozrywki, jak się zachowuje jak szmata xDD
Oh well... Takie nasze życie - pisanie ważniejsze od testów! xD Ja to nawet nie chcę myśleć o mojej maturze, jestem aktualnie w czarnej dupie, a lista lektur się nie zmniejsza ;c
UsuńAlthea... God, nie może być szmatą, ona ma być dobra... to tamta wariatka ma być szajbnięta! I jeszcze jedną postać szajbniętą wciśniemy, bo ją lubię z poprzedniej wersji :P
Przynajmniej lektury są za mną. Aczkolwiek Historię Sztuki Białostockiego mogłam przeczytać... *płacze* Jesteś taka głupia, Natalia xD
UsuńOjtam, zrób z niej dobrą szmatę *badum-tss* Czekaj-czekaj, wariatka z poprzedniej wersji? Albo ta wieszczka jakaś - chyba nie popieprzyłam - albo pan mag? xD
Ugh, ja bym chciała mieć to już za sobą, znać wyniki moich matur i martwić się przyjęciem na studia. Potem jest troszkę lżej na sercu, mimo wszystko...
UsuńDobra szmata... Hm, chyba chwilami można tak zrobić ;> Och, nie pamiętam, jak on dokładnie się nazywał, musiałabym zajrzeć do starej wersji - cud, jeszcze jej nie usunęłam, hahaha ;P
Noo, to wygodne. Ale najbardziej bałam się ustnego polskiego, silly ja - 100% xD
UsuńOho. No, ale to musisz się postarać, żeby to wypadło dobrze. Bo na pewno będę się czepiać, jak na złą panią betę przystało xD
Ja mam teksty z 2008 roku, obczaj poświęcenie. Jak ostatnio do nich zajrzałam, załkałam rzewnymi łzami xD
Wiem, liczę zawsze na to, że będziesz very sassy betą, żeby mnie ogarnąć, co bym na laurach nie spoczęła. O nie, tym razem doprowadzimy WOD do końca, choćby i po trupach do celu (tym trupem będę ja, lol...)
UsuńOh Lord, ja tego wszystkiego nie mam, sporo rzeczy, które napisałam, poszło w diabły... choć z chęcią bym czasem do tego wróciła i się... pośmiała bądź popłakała xD
Nie ma sprawy! Czepialstwo mam we krwi xD Aczkolwiek trudno będzie doprowadzić WOD do końca, jak padniesz w połowie trupem, ja tego nie napiszę... xDD
UsuńWszystko, co tylko napisałam kiedyś na komputerze, mam na dysku. I wszystko, co pisałam po zeszytach, mam w tych zeszytach. Mam pierwszą powieść życia, pisałam ją w wieku czterech lat. Upojne <3
Zauważyłam, za co Ci bardzo dziękuję, bo nie należę do osób, które zadowalają się komplementami - to ma być dobre, dlatego potrzebuję takich zimnych kubłów wody :D
UsuńEj, będziesz mnie reanimować, co bym dała radę dociągnąć do końca xD Potem padnę trupem na kilka miesięcy, co by historia odsapnęła przed ponownym sprawdzeniem i przymiarkami do publikacji w wydawnictwach... Ale to kilka lat przed nami xD
Ja mam... najstarsze zapiski z 2009 roku, starszych nie mam, niestety ;c
Mnie też by się ktoś taki przydał *po cichu trzyma kciuki za Den xD* Ale póki się przydaję, to służę! xD W sumie pewnie pójdę na studia, które traktują o twórczym pisaniu, wydawaniu oraz edytorstwie, więc... Będzie jeszcze gorzej, zwłaszcza jak połączyć to z moją manią historii sztuki xD
UsuńSpoko! xD Może do tego czasu będę już miała chody oraz znajomości w wydawnictwach, to pomogę, żebyś nie wpadła w łapy Novae Res albo tego drugiego na R. Radwanu chyba. Straszna sprawa xD Sama wpadłam, to wiem :<
Dziś czytałam rozdział Legendy, który przeszedł tylko dwie-trzy poprawki. Bolało, uwierz mi, bolało xD
To wychodziłoby na to, że moje najstarsze są z... '98. O stara xD
Ej, jak się nazywają takie studia? Bo ja niby idę na fotografię reklamową, ale szukam drugiego kierunku, w którym bym się odnalazła i robiła to, co kocham (pomijam fakt, że będę robić instruktora po maturze i egzaminie zawodowym, co by był na w razie czego...) ;)
UsuńOch, nie, mi marzy się Fabryka Słów *,* Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam to wydawnictwo, książki stamtąd, autorów, którzy wydają tam książki... Jakoś tak... nie wiem, po prostu kocham! <3
No, WOD na bank będzie mieć jeszcze wieeeeele poprawek, zanim cokolwiek będzie się nadawać do wydania... Sporo pracy przed nami xD O ile do tego czasu wytrzymasz ze mną :)
Kierunek jest długi, ale z tego, co wiem, we Wrocławiu nowy, natomiast w Warszawie - na poziomie już. Przynajmniej tak mi donoszą kontakty ze środowiska ^^ Zaraz sprawdzę, bo ma długą, cholera, nazwę.
Usuń"Kultura i praktyka tekstu: twórcze pisanie i edytorstwo".
Taa, Fabryka może Ci się, niestety, marzyć. Kilka lat temu była jeszcze otwarta na ludzi. Teraz popadła w schemat "masz nazwisko? Dasz nam kasę? Super. Jesteś debiutantem? Spierdalaj". Jestem przekonana, że wysyłając im 600 stron, otrzymasz odpowiedź po tygodniu, a w niej napiszą, że nie radzisz sobie z narracją oraz związkami frazeologicznymi ^^ Zrobiła się tam klika, jak nie jesteś Pilipiukiem czy inną Kossakowską, to Cię kopną w dupę, ot.
Myślę, że wytrzymam, lubię poprawiać xD Inna sprawa, żebyśmy nie popadły w przesadę. Pewnie ostateczną opinię wyda wydawca... tylko niestety, jeśli nic się w Fabryce nie zmieni, to będziesz musiała szukać po innych wydawnictwach.
Na razie stwierdzę, że Solaris oferuje godziwe warunki i brzmi bardzo poważnie. Zobaczymy w wakacje, jak skończą korektę mojego gniota ^^
A ja się wtrącę i powiem, że w Fabryce już od jakichś dwóch lat źle się dzieje (mam pewien wgląd w ich wewnętrzne sprawy, znajomi, znajomi znajomych, poza tym jako redaktor portalu mam z nimi kontakt). FS już dawno straciło status mojego ulubionego wydawnictwa, głównie ze względu na politykę, a raczej jej brak, jaką prowadzą wobec czytelników - olewactwo. Powinni brać przykład z Jaguara i MAGa - ci, jeśli są zmuszeni porzucić jakąś serię lub odsunąć jej wydawanie na później, bo sytuacja finansowa wymaga czegoś kasowego, informują o tym uczciwie, zamiast bez słowa odsunąć premierę na nieokreślony czas. A kiedyś FS to była taka porządna firma...
UsuńW Warszawie jest? A istnieje jakaś strona, co by o tym poczytać? Bo szukałam na Internetach i znaleźć coś nie mogłam ;c A nazwa brzmi zacnie i bardzo mnie zachęciła do zgłębienia tego tematu *,*
UsuńUgh, smutno mi słyszeć takie słowa o tym wydawnictwie ;c Bo niby na stronie jest opcja, że można tekst wysłać i takie tam, ale widzę, że to nie jest takie proste... Zresztą nie spodziewałam się, że będzie prosto. Obrałam sobie misję: po trupach do celu. I jeżeli nie w Fabryce, to może w innym. Na razie raczej myślę o tym, by napisać WOD oraz kilka innych pomysłów na książki, które mi się zakiełkowały w główce. Dopiero później będzie walka z myślami, do którego wydawnictwa najlepiej wysłać i modlić się, by tekst okazał się naprawdę dobry i wart zachodu.
A wiadomo, dobre kilka lat pisania przede mną.
Tak słyszałam. To znaczy tak powiedział pan wykładowca na naszym uniwerku, który dostał zawału, jak się dowiedział, że nie chcę do nich na kulturoznawstwo iść xD Cholera, sławna jestem.
UsuńAle co do strony - nie mam pojęcia, w Warszawie nie szukałam żadnych studiów xD
Podejrzewam, że do tego czasu będę umiała Ci opowiedzieć kilka rzeczy o prawie każdym wydawnictwie w Polsce xD Pewnie będę wędrować od jednego do drugiego i żebrać. W każdym razie - wspólnymi siłami coś zdziałamy ^^
A te pomysły, bo mnie zaciekawiłaś, to już jakieś konkretne, czy dopiero zarysy?
Och, no nic, będę musiała poszukać w jakiś wolny dzień, bo tak na szybko to człowiek nic nie znajdzie, jak na złość ;P
UsuńMam kilka pomysłów, ale wiadomo, na razie skupiam się na WOD, co by też i warsztat jakoś poprawić. Jeden dosyć banalny, ale jeżeli uda mi się go opisać, to może wyjść nawet ciekawie:
1. Anioły, demony, wampiry i inne szatańskie stwory - czyli coś, co jest teraz na topie, ale nie będę szła torem tych wszystkich powieści, co to się mnożą jak grzyby po deszczu. U mnie będzie anioł uzależniony od papierosów i alkoholu, inkub, co to traktuje seks jako najwyższą świętość, wampira niespełnionego poetę, wredną laskę, co to się okaże być łowcą wampirów i... wyjdzie w praniu, co to jeszcze z tego wyjdzie. Będę chciała to troszkę z humorem napisać, ale nie wiem, co z tego wyjdzie. Jeśli nie z humorem, to i na poważnie może coś się uda.
2. Elementaliści, wszystko osadzone we współczesnej mi Warszawie, czyli historia o ym, jak to Iza wyżywa się na znienawidzonym przez siebie mieście za pomocą słów, magii i kilku magicznych gości z mocą ;P
3. Ostatnio, jak jechałam wieczorem pociągiem, to tak patrzyłam na swoje niewyraźne odbicie w lustrze i wpadłam na pomysł powieści o tym drugim świecie. Że tam istnieje jakiś świat - alternatywny, inny, bardziej szary, nieprzystępny, ale to akurat kiełkuje i nie jest tak nakierowane na właściwy tor jak dwa pomysły powyżej. Jednak na pojedynczą powiastkę myślę, że się nadaje, jeśli uda mi się wymyślić coś do tego początku, na który wpadłam w pociągu tamtego wieczora ;P
No, na razie mam tylko te, ale w mojej głowie cały czas kręcą się różne pomysły - mniejsze lub większe i nie znam dnia ani godziny, gdy te pomysły rozrosną się do rangi wielkiej powieści, którą będę chciała kiedyś wydać ;P
Tak będzie najlepiej, ja już tu nie pomogę xD
UsuńOch! Brzmi interesująco! Ja niby coś w zapasie mam, ale cóż. Było tego kiedyś od cholery, potem zrobiłam się krytyczna. Może niektóre plany połączę. Może z porzuconych projektów coś wyciągnę.
Może kiedyś stworzę coś poważniejszego na podstawie Granic Chaosu.
Ale na pewno napiszę Ołówkowy świat oraz... Polowanie na demona. Mam szablon postaci niby, w ogóle niby cośtam mam, ale to mi się zazębia z Granicami, drugim tomem, i nadal się waham. I, cholera, kręcę się w kółko.
Najpierw skończę po prostu Legendę, o xD
No, powinnam gdzieś to sobie zapisać, żeby nie zapomnieć, bo posiadam tendencje do bardzo krótkiej pamięci, jeśli chodzi o rzeczy, które nie są dla mnie teraz ważne ;P
UsuńPamiętam, że jeszcze na Onecie miałaś taką genialną zakładkę z pomysłami na powieści, do której uwielbiałam wręcz zaglądać raz za razem, by powzdychać i samej pomyśleć nad sobą ;P To była bardzo fajna zakładka, adoruję ją ;D
Tak, to brzmi jak dobry plan - najpierw Legenda, potem reszta towarzystwa! :D
Dlatego ja też planuję historie w specyficzny sposób. I wszyscy myślą, że mi się nudno pisze xD Bo każdy rozdział rozpisuję na myślniki, co się tam ma wydarzyć. Lubię potem czytać te plany, są pocieszne <3
UsuńMiałam. Ale dużo z tego poodpadało. I został właśnie Ołówkowy świat oraz Polowanie, którego wtedy nie było. Muszę się ponownie zastanowić nad tymi pomysłami, bo naprawdę nie wiem. Zrobiłam się wymagająca wobec mózgu xD
Taaaak, z Legendy jeszcze 3 części właściwie, dopiero tę drugą zaczęłam xD
Ja też sobie rozpisuję plan wydarzeń! :D To ogromne ułatwienie, żeby wszystko sobie ułożyć, potem można swobodnie to edytować, zanim się usiądzie do napisania rozdziału, bo zmiany w trakcie pisania nie zawsze wychodzą na dobre :P
UsuńNie martw się, mnie też pewnie się wszystko pozmienia z pięćset razy, zanim usiądę do czegokolwiek innego niż WOD xD Tak zawsze jest, te nasze mózgi zawsze pracują na najwyższych obrotach i potrafią płatać niezłe figle ;P
Grunt, że już druga część, ja z WOD jestem w polu, choć muszę przyznać, że nawet dobre tempo pisania mam ostatnimi czasy... Muszę uporać się z końcówką 4 rozdziału i od razu siadam do 5, bo już wiem, co tam będzie... Jestem zadowolona, że tak powiem ;D
Nie rozumiem, dlaczego ludzie potem uważają, że jak masz plan, to brakuje frajdy w pisaniu. Niby mam plan na szósty rozdział - a i tak nie wiem, co tam napisać, czekam na wizje xD
UsuńWielce możliwe, że niektóre rzeczy połączę. Bo były obiecujące aspekty w kilku miejscach, ale w sumie... nie wiem. Chciałabym, żeby było tak dobre, jak Legenda, ale chcieć a móc xD
No, ja ostatnio napisałam cztery rozdziały, wszystkie koło dziewięciu stron albo więcej. Po moim ostatnim kryzysie - niezgorzej, niezgorzej :3
Bullshit! Ja tam z planem czy bez zawsze mam frajdę z pisania. Kwestia podejścia do sprawy, bo przecież nie trzeba trzymać się sztywno planu, można coś swobodnie zmieniać, mnie nigdy się plan wydarzeń nie pokrywa w stu procentach z treścią rozdziału, więc nie rozumiem głosów tych ludzi, jakieś głupoty prawią xD
UsuńOby do wakacji, wtedy może uda mi się jakoś napisać więcej - oby, oby, oby! :D
No bo jeszcze nie próbowali. Albo nie potrafią tych planów tworzyć, nie wiem xD Ja, choroba, kilka wizji znalazłam do nowego rozdziału, ale za cholerę nie chce mi się zacząć go pisać. Dziś nieco później do stajni jadę, to może się uda. Przeklęte walki, to już czwarty rozdział z walkami, ile można xD
UsuńJa też tak sobie powtarzałam, a teraz mam wakacje i co? I nic, napieprzam w Hirołsy. Zła Nerka, oj, zła xD
Tak, też sądzę, że nie próbowali ;P Ciekawe, kiedy mnie walki bokiem wyjdą - na razie jeszcze jestem na nie napalona, pewnie gdzieś w połowie będę mieć dość, bo sporo wizji już mam na nie xD
UsuńLepiej idź pisać, bo zabiorę Ci te wszystkie gry i nie oddam do końca wakacji, o! (a pewnie sama zacznę grać, hue hue hue)
A idź, ja zawsze mam epickie wizje i w ogóle super, potem natomiast muszę to napisać... xD Aż wolę wrócić do leksykonu roślin z Lostaru, a to coś znaczy xDD
UsuńHłe hłe, gorzej mi idzie jedna misja w Hirołsach, to sobie skrobnęłam pięć stron walki jeden na jeden xD Zaraz to się skończony, jeszcze trochę dramy i będę stękać nad następnym rozdziałem xD
Tak, mam to samo - tutaj wielkie wizje, genialne sceny, a gdy przychodzi do spisania ich to... czasami biję czołem w biurko xD
UsuńJa to bym spisała wszystko szybko, ale jestem strasznym śmierdzącym leniem :< To aż boli. Ech.
UsuńTo tak jak ja - mój leń nie mieści się już w moim pokoju i powoli obejmuje także pozostałą część mieszkania... Smutne ;___;
UsuńChciałabym to jakoś sensownie skomentować, ale nigdy nie byłam w tym zbyt dobra. Co po pierwsze - fantastyka, a jak wiadomo, że ta polskich autorów jest najlepsza. I już po tym prologu mogę wywnioskować, że to, co tworzysz jest na bardzo wysokim poziomie i... No to fantastka, jej <3 Mało tutaj takich rzeczy. Trzymam mocno ściśnięte kciuki i czekam na dalsze losy :) x
OdpowiedzUsuńOch, to prawda - mamy mocnych polskich autorów fantastyki, uwielbiam czytać ich twory, zwłaszcza z mojego ukochanego wydawnictwa "Fabryka Słów" <3
UsuńCzy na bardzo wysokim poziomie... Polemizowałabym, ale na pewno staram się pisać to jak najlepiej, pokazać, na co mnie stać i zachęcić każdego, by tutaj zostawał na dłuższą chwilę i pokochał moich bohaterów :)
A fantastyki na blogach jest naprawdę dużo - tej naprawdę dobrej mniej, jednak wciąż można znaleźć niesamowite perełki warte uwagi :)
Dziękuję za komentarz! ;* xx
Ja mam dziś flow na wszystko poza nauką, więc komentuję. :D
OdpowiedzUsuńNa początek mały błąd, jaki wyłapałam: "Do serca Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód" - Do serc. Poza tym niżej (słowa Evriany) użyłaś bardzo podobnego wyrażenia.
Widzę, że zaczęłaś od czegoś zupełnie innego, zatem na początku byłam nieco zaskoczona, ale szybko się dostosowałam, że tak powiem. Może to i lepiej, zaczynać od początku? Za każdym razem jest się bogatszym o jakieś doświadczenia - trudno mi powiedzieć czy poczyniłaś postęp w warsztacie, bo zwyczajnie pamięć mnie zwodzi i nie mam pewności, jak było wcześniej. Ale wiem, że i wtedy, i teraz czytało się przyjemne. :) Klimacik jest, mrrr, chociaż odniosłam wrażenie, że Amaondel i Isendur troszeczkę za szybko się pokłócili, bardziej o nic niż coś konkretnego. Noale z drugiej strony jak dwóch ludziów się nie lubi, to zwykle kroku brakuje do durnej sprzeczki, zatem to tylko może moje czepialstwo i ogólna niekonfliktowość (chociaż gorącą dyskusją nie pogardzę).
Zamierzasz kontynuować znaną mi już linię fabularną czy tworzysz zupełnie inną historię, o podobnym jedynie tle? Czy może będzie to zależne od tego, jak wena poniesie? Sporo pamiętam z poprzedniej wersji...
Poza tym, to, kurczę, chyba dobry czas jest, wiosna n' shit, bo wszyscy wokoło jakoś wzięli się do roboty - pisania, nagrywania, do wszystkiego... Nawet ja! :D (Szkoda tylko, że wena, ta suka, każe siadać do klawiatury o dwudziestej drugiej, kiedy jeszcze nic nie umiem na nadchodzący sprawdzian).
I rzecz jasna o powiadamianie proszę - nie zawsze komentuję, ale zawsze czytam. :)
Pozdrawiam ciepło,
destrakszyn
Tak, chcę przedstawić tę historię od nowej strony, raczej lepszej niż poprzednio. Powiem tak: moja beta stwierdziła, że jest o niebo lepiej, więc na pewno coś się zmieniło na lepsze ;P Ale jak mocno - to się okaże z każdym nowym rozdziałem, wiadomo :)
UsuńW prologu nie chcę się za bardzo zagłębiać w relacje różnych postaci - na to przyjdzie czas później. Dlatego można odnieść wrażenie, że Amaondel i Isendur tak szybko się pokłócili praktycznie o nic. Się faceciki nie lubią, że tak powiem ;P
Hm... Teoretycznie jest w jakimś stopniu ciągnięta poprzednia linia, jednak ta nowa jest... co by tu dużo nie mówić: o wiele lepiej rozbudowana, nigdzie się z akcją nie spieszę, bo nie mam gdzie, więc każdy będzie mógł o wiele lepiej poznać postaci, miejsca... Taką mam przynajmniej nadzieję i sama też takie odnoszę wrażenie, a że moja kochana beta jeszcze na mnie nie krzyczy za mocno, znaczy, że jest dobrze ;P
Ja mam tak samo! Wen przychodzi akurat wtedy, gdy nie mam czasu na pisanie, a gdy go mam, jestem tak zmęczona, że nie mam siły wysilać mózgu, by sklecić porządnie choćby jedno zdanie. Dlatego liczę po cichu na to, że w wakacje jakoś mi się poszczęści i będę mogła napisać kilka rozdziałów wprzód.
Na pewno będę powiadamiać, dzięki za komentarz! xx
Hm, te pierwsze rozdziały z Onetu dobrze wspominam, zatem ufam, że teraz będę wspominać bardzo dobrze. :D
UsuńW pełni zrozumiałe, na wszystko przychodzi czas. Chociaż mnie zawsze kusi, żeby od razu podać wszystko na tacy, wytłumaczyć, objaśnić, a potem jeszcze zaznaczyć, na co warto zwrócić uwagę. A przecież nie na tym to polega. :E Trudno się powstrzymać - czasem się zapędzę i muszę kasować spory fragment. No cóż. Jednak chyba dobrze mieć jakieś sekreciki jako tfórca o swojej tfórczości. W nowym opowiadaniu (powieści? Postaram się wstrzelić w jakieś dwieście stron...) bardzo tego pilnuję, ale wychodzi jak wychodzi.
O, a masz w myślach jakąś przypuszczalną objętość? Trzysta w Wordzie? Czterysta? Pięćset może, hm? Skoro się nie śpieszysz... :> Betę mieć dobra rzecz, możesz ją ucałować od czytelników, bo też odwala dobrą robotę.
Właśnie trwa istny tydzień sprawdzianów i popraw, więc zapieprzam z nauką jak niewolnik, ale trudno mi się skupić, bo zdania niemal same formułują mi się w głowie - oczywiście wtedy, gdy jestem najbardziej wydajna i najwięcej bym się nauczyła. Zresztą, ta pora wydajności też chujowa, po zaczyna się o dwudziestej drugiej i trwa do jakiejś pierwszej w nocy, więc z rana przypominam raczej zombie niż człowieka. :(
~des
Ja już piąte przez dziesiąte z nich pamiętam xD Ale wiem, że nie były powalające na kolana: do przeżycia, może tak to ujmę ;P
UsuńNie, ja nie lubię podawać wszystkiego na tacy od razu - prolog traktuję jak coś, co ma wprowadzić, zaszczepić w czytelniku ciekawość i w jakiś sposób otworzyć przed nim świat, który spotka w kolejnych rozdziałach.
Nie, nie myślałam o tym - raczej traktuję to wstępnie jako trylogię, ale jak ostatecznie wyjdzie - czas i wena pokażą. Liczę jednak, że każda część będzie mieć ponad pięćset stron w Wordzie.
A betę mam przekochaną - cud, że ze mną jeszcze wytrzymuje! <3
Nic mi nie mów - kończą mi się praktyki zawodowe, w tak cudownym miejscu, że człowiek nie chce wracać, potem do szkoły i zaliczać, żeby tylko zdać ;c Nie chcę, nie chcę, nie chcę ;c
Pociesz się, że z każdym słowem jest się doskonalszym. :P Bogactwo doświadczeń, ot.
UsuńMnie w powieściach zawsze irytuje wykładanie wszystkiego na tacy, ale nie zmienia to faktu, że sama mam na to ochotę, chociaż zarazem zależy mi na napięciu i choćby znikomej aurze tajemnicy. xD
Ambitne plany. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak tylko trzymać kciuki, mam nadzieję, że tym razem ci się uda. :) Chociaż z włsnego doświadczenia wiem, że kiedy ma się opowiadanie, na którym zajebiście człowiekowi zależy, to się wypróbuje i z tysiąc wersji, a żadna nie będzie tą idealną, perfekcyjną. Noale, trza pamiętać, że nie ma ideałów. I dobrze, bo jak troszkę się popsioczy, to bardziej docenić można zalety, ba, te wady mogą przemienić się w zalety. Tak stało się z moim podejściem do "Imienia wiatru" Patricka Rothfussa - zakochałam się w tej książce, potem, dzięki opiniom znajomym, dostrzegłam jej niedociągłości i... dzięki nim pokochałam ją jeszcze mocniej. <3 Polecam przeczytać, fantastyka, chociaż w moim odczuciu to raczej świetny przykład genialnego budowania postaci i umiejętności snucia opowieści. Ale się rozgadałam nie na temat, ufff.
Ty masz praktyki, ja mam non stop! :( Chyba jesteśmy w tym samym wieku - jeśli tak, to ty masz jeszcze dwa lata do matury, a ja...? I just don't (even) know what to do with myself! *nuci* Tak bardzo don't know. Źle być dobrym z humanistycznych przedmiotów, źle.
No, wiem, sama czuję, że z miesiąca na miesiąc moje pisarstwo się poprawia, widzę też różnice w tekstach, które piszę. Jest ogromna różnica między tym, co pisałam na początku roku a tym, co pisałam jeszcze w tym miesiącu. Nie powiem, ogromna zasługa w Nerce, która pokazuje mi z każdym rozdziałem WOD, co robię źle. A ja potem pamiętam o tym i staram się to poprawiać. Owszem, nie zawsze mi to wychodzi, ale potrafię zatrzymać się w pewnym miejscu i pomyśleć dwa razy, czy aby na pewno wszystko jest okej.
UsuńJa od razu wszystkiego na tacy nie wykładam, bo wręcz kocham to napięcie, niepewność, tajemnicę, a potem ogromny element zaskoczenia - w tym tkwi jakaś magia! :D Gdyby tak od razu czytelnik wiedział o wszystkim, co by to była za przyjemność czytania? Żadna.
Nie, WOD nigdy nie będzie doskonałe, nawet nie będę próbować. Żaden tekst nigdy doskonały nie będzie, choćby człowiek miał stanąć na głowie. Ale będę się starać, żeby był naprawdę dobry i nikogo nie zawiódł :)
Och, nie ja jestem rocznik '94, gdybym była w liceum, miałabym aktualnie maturę za sobą ;P A tak to mam w przyszłym roku, bo technikum czteroletnie ;D I fakt, ciężko być humanem... Czasami zazdroszczę ludziom, którzy ogarniają matematykę, fizykę, chemię...
Ja wolę nie sprawdzać. Jakoś w wakacje tamtego roku wróciłam do opowiadania z 2010 i szczerze mówiąc, czułam coś na kształt przerażenia. :P Bogu dzięki, że to mój jedyny dłuższy tekst, jaki zachowałam, pozostałe to raczej krótkie formy i moja... niekompetencja nie była w nich AŻ TAK widoczna. xD Trzeba ćwiczyć, ot. Za dwa lata pewnie też będę płakać nad dzisiejszymi tworami.
UsuńTeż kocham, ale czasem trudno mi się powstrzymać - raczej dlatego, że czytelnik nie wie, na co zwrócić uwagę. Albo mnie się tylko tak wydaje. xD (Co jest całkiem prawdopodobne).
No to w przyszłym roku będziemy razem się stresować, a ja nawet teraz, biorąc pod uwagę, że nie mam bladego pojęcia, co zdawać. Ugh, nienawidzę naszego systemu edukacji.
Tia, ja poprawiam swoje stare twory i czasami się załamuję, jakie ja błędy wtedy popełniałam, choć pewnie to samo będę przeżywać, czytając aktualne twory w przyszłe wakacje chociażby xD
UsuńJa na szczęście już wiem, co będę zdawać: polski podstawa i rozszerzenie, angielski podstawa i rozszerzenie, no i matematyka, niestety ;c I potem jeszcze egzamin zawodowy mnie czeka, kill me...
Gdybym pracowała jeszcze w ocenialni i w moje łapki trafiłyby moje stare teksty, nie zostawiłabym na sobie suchej nitki... Dobrze, że nie udzielałam się wtedy blogowo, tylko wszystko szło do szuflady. :E
UsuńNo dobra, rozszerzony angielski to pewniak, poza dyskusją. xD Ale reszta stoi pod znakiem zapytania, głównie dlatego, że nie mam pojęcia, na jakie studia iść. Ech.
Ja tak samo, uwierz mi xD Im więcej wiem, tym mniej chętnie chcę siadać do poprawiania starych tekstów, które publikowałam i nadal są do wglądu na innym blogu xD
UsuńU, to jesteś w gorszej sytuacji, ja mam kilka kierunków na oku ;P Jeden to pewniak, inne pod znakiem zapytania, ale pewnie prędzej czy później i na nie pójdę. W Polsce aktualnie powinno się mieć już kilka kierunków, choć w sumie i tak pracy się nie dostanie -.-'
"marsowa mina" i opowiadanie fantastyczne umiejscowione w świecie, w którym prawdopodobnie nikt nigdy nie słyszał o rzymskich mitach, nie za bardzo do siebie pasują ;). Poza tym powiem Ci tylko tyle, że strasznie stęskniłam się za tą historią. Nowy początek, nowy prolog, nowi bohaterowie... Wprost nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńOch... Tak często tego człowiek używa, że potem ciężko wyłapać tego typu błędy - dzięki!
UsuńOch, cieszę się, że każdy chce jak najszybciej poznać tę historię od nowa, ale... pierwszy rozdział przewiduję dopiero gdzieś w pierwszej połowie czerwca, jeśli już, więc troszkę trzeba będzie poczekać. Myślę jednak, że jest na co czekać ;D
Dzięki za komentarz! xx
A ja właśnie nie wiedziałam o co chodzi z tą "marsową miną" bo najpierw na myśl to mi się batonik nasunął (rzecz jasna), a potem planeta. No, a że tu taka a nie inna kolorystyka panuje, to se po prostu gościa wyobraziłam z czerwoną kulą na karku zamiast głowy. Bo oczywiście ja głupia i o mitologi nie pomyślałam xD
UsuńHahahaha, po prostu użyłam bardzo potocznego i współczesnego zwrotu w tekście, w którym takich rzeczy być nie powinno - my fault :P
UsuńAle żeby takie skojarzenia mieć - tego jeszcze nie grali, hahaha! xD
Jejku, jak ja się cieszę, że w końcu mogę przeczytać to cudo! Już od dłuższego czasu zerkałam na tego bloga, bo w kościach czułam, że będzie to naprawdę świetna opowieść. I wcale się nie zawiodłam. :) Oficjalnie oświadczam, że jestem stałą czytelniczką Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mam wszczepionej umiejętności konstruktywnego komentowania - chciałabym przekazać Ci tyle rzeczy, które nasunęły mi się do głowy podczas czytania, jednak nie bardzo potrafię ująć to w miarę pożyteczne słowa. Mam nadzieję, że wystarczą Ci trzy krótkie sylaby? EPICKIE!
I dlaczego się tak zachwycam? Bo fantastyka, bo elfy (Evriana skradła moje serce!), bo fantastyka, bo tajemnicze zjawiska atmosferyczne, bo fantastyka, bo magia i przede wszystkim, smoki i jeszcze raz smoki! Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie smoki są bardzo ciekawymi i fascynującymi istotami, nawet jeśli są jedynie fikcją. :)
W każdym razie gorąco pozdrawiam i życzę weny dla tej historii. :)
Cieszę się, że Ty się cieszysz! :D A także cieszę się, że nie zawiodłam Twoich przypuszczeń :P Mam jedynie nadzieję, że uda mi się utrzymać ten stan jak najdłużej :)
UsuńJa, gdy chcę zawrzeć w komentarzu jak najwięcej, otwieram sobie w drugiej karcie pole z komentarzem i jak coś chcę przekazać, od razu przerywam czytanie i pisze, żeby potem o tym nie zapomnieć: dzięki temu autor dostaje ode mnie jakiś porządny komentarz, jednak ostatnimi czasy nie mam na to w ogóle czasu ;c
Och, fantastyka w ogóle jest genialna, a w tej historii będzie tego tyle, że ho-ho! Wystarczy zajrzeć do zakładki z rasami: tyle jeszcze przed nami! Różne gatunki smoków, gryfy, jednorożce... Będzie się działo! :D
Pozdrawiam! xx
W sumie to nawet dobry pomysł, z pisaniem komentarza na bieżąco, ale niestety należę do osób, które szybko tracą wątek jeśli nie będą czytać jednym ciągiem bez przerw. :) A fantastyka, owszem, jest genialna - i jest to jedna z najlepszych rzeczy, które zostały stworzone. :)
UsuńNo, to jedyny minus - można łatwo stracić wątek, ale jeśli ktoś faktycznie jest skupiony na tym, co robi, raczej nie powinien mieć żadnych problemów :)
UsuńOch, co ja bym zrobiła bez fantastyki?! ;c W sumie piszę też niefantastyczne historie, ale nic nie zastąpi magii, smoków, elfów i całego tego dreszczyku emocji! :D
A by to szlag trafił po prostu, czekałam na tę powieść od miesięcy, a gdy już zdecydowałaś się ją publikować, to nagle ja nie mam czasu, żeby spokojnie sobie usiąść i poczytać. Jak nie urok, to przemarsz ruskich wojsk, tyle Ci powiem. No, ale do rzeczy. Nie spodziewaj się ode mnie żadnego konstruktywnego komentarza, bo ja już tak mam, że jak mi się coś podoba, to mi się podoba absolutnie i bezkrytycznie. Od konstruktywnej krytyki to są inni, Nerka nasza kochana chociażby, bo na nią zawsze można liczyć, a ja to będę raczej od okrzyków zachwytu, no.
OdpowiedzUsuńI tak ogólnie rzecz biorąc, to mało mi, mało. Ale nie dlatego, że krótko, tylko dlatego, że szybko się czytało, a czytało się szybko, bo wciąga. Jest klimat, jest to „coś”, czego ni cholery nie potrafię nazwać, ale wiem, że tu jest, bo takie rzeczy się czuje od pierwszego akapitu. I w ogóle zrobiłaś mi dzień, bo ja ostatnio cierpię na tragiczny w skutkach deficyt dobrych tekstów fantastycznych w internetach, więc trafiłaś mi centralnie w serduszko, dziękuję bardzo, mogę umierać.
Albo nie, jeszcze za wcześnie, toż to prolog dopiero, tośmy jeszcze nawet imprezy dobrze nie zaczęli.
Nawiasem mówiąc, pewnie tego nie wiesz, ale czytałam poprzednią wersję WOD, choć czytałam ją bardzo dawno temu i po cichutku.
No. Mówiłam, że nie będzie konstruktywnie. Ale warto było czekać.
Niewyspana, zapracowana i wiecznie nieogarnięta Rewa. :)
ŻYJESZ <3
UsuńTEŻ CIĘ KOCHAM <3
UsuńOch, jednak tutaj przybyłaś! Jak ja się cieszę, juhuuu! :D <3 Nerka też, jak widać! :D
UsuńJa na nic nie mam czasu od miesięcy, cały czas mam Twojego bloga na liście oczekujących do przeczytania i nic, ni hu hu nie mam kiedy tego zrobić, a to zaledwie jeden rozdział... Only me, really...
Rany, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że Ci się podoba! Za każdym razem, gdy dostaję nowy komentarz, denerwuję się, bo nie wiem, czego mogę się spodziewać i za każdym razem japa mi się cieszy, gdy czytam takie słowa :P To cholernie miłe! Myślę, że już niedługo będziesz mieć o wiele więcej do czytania, bo rozdziały wychodzą mi średnio po 16 stron :) Więc sporo lektury będzie ^^
Serio tamto czytałaś?! O rany! A wiesz, nadal mam tamte rozdziały ;P Muszę do nich wrócić, może mnie natchnie do zapożyczenia czegoś ze starej wersji do tej nowej, co by każdy czuł się dobrze :P
Dzięki za komentarz i odzywaj się częściej, kochana! :D
Hej, no, ale jakże bym mogła nie przybyć?! Spóźniona i sponiewierana, ale przybyłam!
UsuńZnam ten ból, odkąd pracuję nie mam nawet czasu się obrócić. Człowiek jakiś taki zmęczony do domu wraca i nie ma siły na nic, tylko Xboksa odpalić i w jakiegoś Wiedźmina sobie pograć, coby sobie jeszcze za bardzo mózgu nie zmęczyć. Straszna rzecz, to pracowanie, chyba bym wolała maturę drugi raz pisać. Tak, powiedziałam to.
O, przestań, się z „Traktem” nawet nie spiesz, naprawdę, bo ja sama pojęcia nie mam, kiedy tam się wreszcie coś nowego pojawi. Mam historię w rozsypce, znaczy tak: plan wydarzeń jest, profile psychologiczne bohaterów są, nawet całe opracowanie świata przedstawionego istnieje i ma się dobrze, o, i nawet zakończenie jest dokładnie zaplanowane, rzadka rzecz u mnie, nawet zaplanowane ze dwa spin-offy są, wszystko jest, tylko treści nie ma. Takie pojedyncze fragmenty są tylko, tu kawałek rozdziału, tam kawałek rozdziału i nie ma kiedy tego do kupy poskładać i porządnie rozwinąć, jeden wielki chaos, bajzel, rozgardiasz, normalnie jak u mnie w pracy. ^^ A oprócz tego jeszcze ze dwie, trzy, cztery inne historie w bardzo podobnym stanie, a bywa nawet, że w gorszym. I nie to, że pisać mi się nie chce, bo mi się chce, teraz na przykład, ależ bym sobie tak siadła i napisała, że hej, ale, no... No po prostu no. No. No wiesz no, niemoc twórcza, co ja poradzę. W ogóle mój sposób ogarniania własnych tekstów jest mocno dyskusyjny.
Ja lubię, jak się ludzie cieszą! No, szesnaście stron, już się doczekać nie mogę. To wtedy pewnie więcej o tekście powiem, bo ja jestem takim małym masochistą, który lubi baaardzo dłuuugie teksty, słowotok to moje drugie imię, więc jak mi przyjdzie czytać coś krótkiego, to nie bardzo się umiem wypowiedzieć, bom zwyczajnie nieprzyzwyczajona, ot co. Tak że wiesz, ja czekam. Pewnie znowu przeczytam z poślizgiem, bo jestem też z tych, co to nigdy na nic nie mają czasu i wszystko odkładają na później (a potem mają zaległości w postaci tak-bardzo-nie-wiem-ilu rozdziałów u Nerki, że chyba od początku zacznę czytać, bo inaczej nie ogarnę, haha).
Nooo, czytałam, czytałam, ale to dawno było strasznie i w sumie niewiele już z tego pamiętam, prócz tej sceny, w której pojawił się smok i naznaczył bohaterkę. Ja mam pamięć dobrą, ale krótką. xD
No i ten, ja się będę starać, żeby się jednak czasem odezwać, o ile zwyczajnie nie zapomnę, ja sklerotyczka jestem straszna, muszę sobie chyba jakieś ziółka na pamięć kupić.
Fuck, dopiero teraz zauważyłam, jaki elaborat tu walnęłam. Powieści pisać nie będę, bo niemoc twórcza, ale jak trzeba komentarz u Owsika zostawić, to paczcie państwo, sto słów na minutę. xD
UsuńHahahaha, jestę trupę xD
UsuńWszyscy coś narzekają, że chcę szybko do drugiej części dotrzeć, zatem niech wam będzie, zwalniam obroty. Może skończę drugą część, zanim do niej dotrzemy xDD
Wszystko w sumie zależy od pracy. Ja teraz pracuję w ośrodku jeździeckim jako luzaczka i czuję się naprawdę spełniona zawodowo. Tak samo jak pracuję z lustrzanką. Ale to pewnie dlatego, że robię to, co kocham. Zobaczymy, jak będę świergotać, gdy przyjdzie mi iść w końcu do normalnej pracy, co, mam nadzieję, nastąpi już w wakacje (cierpię na brak pieniędzy, a te są potrzebne na zakup książek do czytania ^^).
UsuńJa Ci radzę przebrnąć przez tę niemoc twórczą i zacząć coś pisać, o! Choć domyślam się, że jest to spowodowane zmęczeniem. A to zmęczenie wywołane jest przez pracę: wiem coś o tym, aktualnie to przerabiam ;P
A Ty, Nerko, nie zwalniaj żadnych obrotów tylko pisz, jak Stwórca przykazał, o! ;P
Cóż, zazdroszczę ludziom, którzy mają możliwość połączenia pasji z pracą zarobkową. Ja po ośmiu (a czasem nawet dwunastu) godzinach stania na kontroli jakości nie bardzo mam ochotę na cokolwiek, prócz zimnego piwa i porządnej kolacji. No, ale jak patrzę na listę wszystkich gier i książek, które chcę sobie kupić, to jakoś tak od razu łatwiej się pracuje. ^^
UsuńAle ten, ja to chyba muszę jakoś tak częściej z Wami rozmawiać, znaczy się z Tobą i z Nerką, bo mnie od samego Waszego gadania jakoś się tak chce pisać.
A w ogóle to Nerka, ja Cię pacnę! Ja to nadrobię, mówię Ci, kiedyś nadrobię, skomentuję nawet, ale to kiedyś. Może mi się do końca czerwca uda. xd
No, rozmawiaj z nami, rozmawiaj, my już Cię nawenimy do pisania ;>
UsuńOch, Ty moja kochana muzo natchniuzo, trzymam Cię za słowo! <3
UsuńA ja Ciebie, że będziesz z nami częściej rozmawiać! :D <3
UsuńTam pal licho z Legendą, człowieku, Ty nam nie znikaj tak więcej! xD
UsuńAle pisać trzeba. Pisaj, choćby i tymi fragmentami, bo ja chcę mieć co czytać xD Czytam aż cztery opowiadania i ostatnio wszystkie żeście utknęły na etapie "chcę, ale jednak nie" xD
Palenie jest niezdrowe. ;)
UsuńMoże to jakaś pisarska epidemia jest, co się roznosi drogą literkową czy coś. Nie wiem, nigdy nie byłam dobra z biologii. ^^
Nerko, to szukaj nowych! ;D Wejdź sobie na te wszystkie katalogi, zajrzyj do działu z fantastyką i odnajdź kolejną perełkę, może jest ich w Internecie więcej niż nam się wydaje? ;P
UsuńJak niedobry Wen sobie pójdzie, to tak jest. Ja aktualnie przechodzę mały kryzys z WOD, bo nie chce mi się poprawiać 4, ale nie ruszę z 5 rozdziałem, póki tamtego nie ogarnę. I jestem w kropce, hahaha xD
Jestem zbyt leniwa na takie szaleństwo, proszę Cię xD Tak znalazłam Łezki, już mi wystarczy na pół roku wysiłku xD
UsuńHa! A ja kończę szósty Legendy, z którym tak stałam w miejscu xD Przeklęta bitwa, na szczęście już właściwie po niej :3
Och, to faktycznie szaleństwo xD Ja pragnę w ten sposób zaszaleć, gdy już wszystko ogarnę i będę mieć więcej czasu. Jestem spragniona zaatakowania innych autorów ;P Bo mam wrażenie, że atakuję ciągle tych samych... Oh well... ;P
UsuńNie no, też muszę się ruszyć, bo inaczej będzie krucho ze mną ;D
Mnie w ogóle nie atakujesz, a ja bym chciała być atakowana! Bez sensu, Ci powiem, bez sensu xD Powinnam pisać rozdziały na dwie strony i skupić się tylko na wątkach miłosnych, to bym miała czytelników ;_; xD
UsuńSkończyłam bitwę <3 Teraz... trzeba pisać dalej xD
Ej, ja Cię atakuję z ukrycia! Na przykład wczoraj zaatakowałam Legendę i sobie przeczytałam dwa rozdziały... Tylko po prostu Ty o tym nie wiesz ;P Wredny ze mnie stalker...
UsuńHahahaha, kochana, marne szanse xD Siedzę w światku FF1D i tam większą popularnością cieszą się dwunastolatki z nkiłymi kompetencjami pisarskimi niż ja pisząca na poziomie od kilku lat xD Sorry, ale osoby ogarniające zasady poprawnej pisowni nie są tutaj lubiane xD Musisz robić błędy, pisać ciągl dialogiem i najlepiej ciągle pisać o seksie - to teraz kręci dzisiejszą młodzież.
To straszne, tak czytając mój komentarz...
Pierwszy raz zetknąłem się z "War of Dragons" jeszcze na Twoim wcześniejszym blogu i wciągnęło mnie niesamowicie :) Zdziwiłem się, kiedy blog zniknął, ale potem odnalazłem Twojego drugiego bloga, gdzie dowiedziałem się o tym, że prace nad książką trwają. Jaka ulga! Pozostawało mi jedynie czekać i czekać... I nareszcie się doczekałem. Bez dalszych wstępów: jest super! Lepiej niż przy poprzedniej wersji, choć myślałem, że to niemożliwe. Życzę Ci, by ktoś zgodził się wydać Twoją powieść (jeśli oczywiście ją dokończysz, na co mam nieopisaną nadzieję :)) Jeszcze jedno pytanie - czy dodasz na bloga mapkę świata?
OdpowiedzUsuńFirst awkward momen: mam męskiego czytelnika! Second awkward moment: napisał mi komentarz!
UsuńOkej, dziwna ja sobie poszła w tany, ogarniamy się.
Dziękuję za komentarz - to na początek! ;* Teraz przejdźmy dalej, hm...
Było sporo zawirowań z WOD - najpierw moja rezygnacja i rozpoczęcie pisania od początku, potem ogromne problemy z Onetem i przenosiny wszystkiego na Blogspot, potem nawał pracy w życiu prywatnym i oto jest! W końcu, rzekłabym, bo trochę byłam na siebie zła, że musiał minąć rok, podczas którego ledwo udało mi się napisać 5 rozdziałów. Jednak myślę, że jakościowo przebijają o 10000% poprzednią wersję :) Co sam przyznałeś ;) Po prostu mam genialną betę, jestem uparta i codziennie ćwiczę pisanie, żeby uczyć się oraz robić postępy. Dzięki temu widać ogromną różnicę między wersją starą a nową :)
Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo mocno zdeterminowana, żeby skończyć tę historię i ją kiedyś wydać, dlatego też cieszę się, że mam tak ogromne wsparcie w czytelnikach! ;*
Na razie mapki nie będzie, gdyż robię wstępne szkice całej mapy, dopiero potem zainstaluję program graficzny na komputerze i postaram się ją zrobić. Będzie to czasochłonne, ale myślę, że poświęcę na to kilka dni w wakacje :) Mimo wszystko fantastyka bez mapy to nie fantastyka ;P
Po cichu liczę na to, że podstrony zapełnią się przez wakacje opisami postaci, ras, profesji - wszystkiego, co potrzebne, by się nie pogubić w treści :)
Jeszcze raz dzięki za komentarz! <3
Cóż, mam nadzieję, że powieść nie jest typowo kobieca, bo to rzeczywiście byłoby awkward :D W każdym razie uważam, że Powinnaś ją rozreklamować także wśród męskiego grona, bo sam przeraziłem się, widząc komentarze należące do płci żeńskiej ;)
UsuńJeśli zaś chodzi o wsparcie, to na moje zdecydowanie możesz liczyć, ponieważ od dawna czekałem, aż wreszcie ktoś w Polsce podejmie się tematu epic fantasy na tak szeroką skalę: wielka wojna, walka o losy świata itd. Tak więc na bloga na pewno będę wchodził regularnie.
Sam próbuje coś "skrobać" (szkice opowiadań, pierwsze rozdziały), ale do tej pory niewiele zdziałałem :) Kidy więc zobaczyłem Twojego bloga (a już zwłaszcza, oczywiście, jego treść) od razu pomyślałem: "cholerka, skoro Ta Dziewczyna potrafi tak się zmobilizować i napisać coś tak wspaniałego, to ja również muszę się do tej pracy przyłoźyć". Ogólnie rzecz biorąc: Swoją książką Zmotywowałaś mnie do pracy, za co Ci serdecznie dziękuję :D
I jeszcze jedno sporawe pytanko: planowałaś liczbę tomów?
UsuńOch, nie, będzie sporo drastycznych scen, sporo krwi, brutalności, seksu - na wszystko jednak przyjdzie pora :)
UsuńMój najlepszy przyjaciel czyta to, więc jesteście dwoma rodzynkami wśród rzeszy kobiet xD Chyba że są tu jeszcze jacyś panowie, tylko nie chcą się ujawnić ;P
Bardzo brakuje mi takich historii wśród polskich fantastów, dlatego chciałam się go podjąć. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek od nas z kraju pisał o smokach, gryfach, elfach, wielkich bitwach... Nic. Kompletnie nic. A jeżeli ja podołam, fajnie by było być tą pierwszą xD
O rany, dziwnie się czuję z myślą, że jestem dla kogoś motywacją, ale tak trzymaj! Nie poddawaj się, bo ta ciężka praca kiedyś nam się zwróci ;D U mnie, mam nadzieję, wydaniem na polski rynek ;P
Liczba tomów... Trylogia. Jednak jak wyjdzie... To wszystko zależy od mojej weny twórczej, pomysłów, postępów w pisaniu... Równie dobrze może wyjść z tego pięć tomów, więc na razie nie mam wpisanej liczby tomów, bo sama tak do końca nie wiem, ile zajmie mi Wojna. Pożyjemy, zobaczymy :)
Tak nieśmiało zaglądnę, spóźniona jak nie wiem, ale cóż - grunt, że w ogóle zdołałam się przepchać przez wszelakie moje obowiązki i znaleźć dłuższą chwilę na kontemplowanie tekstu. A skoro powracam, tradycyjnie i jakże bezczelnie zacznę od kilku błędów, które zdołałam wyłapać.
OdpowiedzUsuń"(...) mienił się różnymi odcieniami zieleni, których większość zwykli śmiertelnicy nawet nie widzieli na oczy" - których większości?
"Isendur był mężczyzną przed czterdziestkę" - przed czterdziestką, chyba taka była twoja intencja, mogę się jednakowoż mylić.
"Do serca Evriany i Amaondela wkradł się dziwny chłód." - wspólnego serca raczej nie mają (chyba że miłość rośnie wokół nas i te sprawy), także - serc.
"(...) na ich orszak padło światło z latarni, poustawianych wzdłuż jednej z głównych ulic miasta. Prawie dwudziestu konnych kierowało się do wyjazdu z miasta" - powtarza ci ci się tutaj "miasto". I czy liczba mnoga nie brzmi tutaj "latarń"? Aczkolwiek mogę się mylić, bo ja i odmiana niektórych słów nie jesteśmy za pan brat.
"Gad osiadł w końcu i zwinął błoniaste skrzydła, przytulając do boków" - przytulając je do boków, tak brzmi pełniej i sensowniej.
Dobra, od wrednego czepiania się odstepując - no rany, Owsiku, podtrzymuję moją opinię, że należysz do ścisłego grona najlepszych pisarek w blogosferze i jeżeli kiedykolwiek cokolwiek wydasz (w co mocno wierzę), zażądam edycji z autografem. Serio, nie odpuszczę.
Bardzo ładnie wyszedł ci prolog. Może minimalnie zabrakło mu specyficznego dla WOD klimatu (a raczej jeszcze nie poznałam głębi bohaterów, którzy są chyba jedną z najmocniejszych stron twoich opowiadań), ale on jeszcze się wyrobi - póki co jest klasycznie, tajemniczo i z sensem, choć próbuję odnaleźć wspólne elementy z poprzednią edycją i nie wiem, czy powinnam w ogóle szukać.
Ciekawa jestem, czym będzie różniła się ta wersja od poprzedniej - kiedy i czy wkroczą Iluviel i spółka, jak zmienią się bohaterowie, co z moim ukochanym Czarnym Pięknym Charakterem? I kiedy nowy rozdział? No Sen Chu no, no weź. Dziesięć stron to takie minimum ja myślę, prawda?
Nawiasem mówiąc, piękny szablon. Prosty, przyjemny, ciepły. Kocham brązy jak nic innego na świecie, a całokształt prezentuje się co najmniej GODNIE, a jak nie godnie, to na pewno wspaniale. <3
Wybacz, że komentarz tak krótki, ale cóż poradzę - pora późna, senność pokonać trudno, ale starać się trzeba.
Zatem - czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, iż, zacna Autorko, znajdziesz chwilę na odpowiedź. :3
Pozdrawiam ciebież cieplutko i życzę mnóstwa weny!
A dzisiaj się właśnie zastanawiałam, gdzie się podziałaś. Wróciłam ze stajni, zaglądam na maila, a tam komentarz od Imloth! ;D Ucieszyłam się, nie powiem, to Ty głównie pisałaś do mnie i pytałaś, gdzie ja się podziałam z WOD xD Byłaś moim małym motorkiem napędzającym do ogarniania tego przybytku szaleństwa xD
UsuńJa? W ścisłym gronie najlepszych pisarek w blogosferze? SŁODKI JEZU NA BANANIE, CHYBA SPALIŁAM BURAKA! *,* Mnie prawić takie komplementy? Od razu się rumienię xD
Myślę, że wszystko zacznie napływać do czytelników wraz z rozdziałami, prolog miał być jedynie wprowadzeniem w historię, zarysowaniem początku. Dlatego doszukuj się, doszukuj, moze coś znajdziesz ;P Bo ja w tej wersji naprawdę nigdzie się nie spieszę ^^ Co wychodzi zdecydowanie na plus.
Nowy rozdział będzie... Albo 10 czerwca, albo 17 czerwca, zobaczę jeszcze ;P
A wena się przyda, 5 rozdział na mnie czeka xD
Dzięki, że tu wpadasz i że jesteś, bejb! <3
Patrząc na to przez pryzmat poprzednich podejść do WoD to... jest nieźle, właściwie to dużo lepiej od pozostałych wersji.
OdpowiedzUsuńZnaczy, to wciąż jest bardzo typowe fantasy napisane w bardzo typowym stylu (naprawdę, nie wiem jak to inaczej nazwać), czyta się szybko i przyjemnie; naprawdę fajnie się przy tym można zrelaksować (w szczególności po kilkugodzinnym bazgroleniu projektów na uczelnie .___.). Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą już tylko podbijać poprzeczkę.
(A tymczasem czas wrócić do zapełniania portfolio ・ω・)
Niestety nie jestem tego typu autorką, co to zabłyśnie stylem na tle innych, bo mój jest prosty, typowy i raczej nic już na to nie poradzę ;c
UsuńMam nadzieję, że kolejne rozdziały także będziesz miło wspominać, bo nie powiem - starałam się, żeby było o niebo lepiej od wcześniejszych wersji. I chyba podołałam... ;)
Dziękuję za komentarz! ;*
You're welcome, dear~!
UsuńDopowiem jeszcze, że Twój styl nie jest wadą, a to, że podołałaś temu zadaniu jest właściwie niewątpliwe - poprzednie "Wojny..." były, w porównaniu do tej, potwornie cukierkowate.
Oby rozdział pierwszy pojawił się jak najszybciej ・ω・
Taaaak, poprzednie wersje były... cóż... Chyba po prostu zabrałam się za pisanie tego za wcześnie i dlatego tak wyszło. Teraz chyba nastał właściwszy czas dla Wojny ;P
UsuńPojawi się w pierwszej połowie czerwca :)
A więc jak zwykle w moim wydaniu, najpierw błędy, a później, a później opinia o całości.
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit – najpierw piszesz, że nikt nie zwracał uwagi na to co działo się za oknami, a za chwilę, że ktoś drżał z powodu burzy.
„mocnym grzmotem” - grzmoty nie są mocne, ani słabe. Ich głośność zależy od tego jak daleko jest burza i od warunków geograficznych (np. w dolinach pośród gór grzmoty trwają dłużej – odbijają się i są bardziej „przerażające”)
„skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej postaci” - osobiście uważam, że słowo „postać” jest bezosobowe i używam go jedynie do opisywania osób, których płci nie chcę zdradzać. Tymczasem ty bardzo szybko napisałaś, że chodzi o kobietę, więc nie widzę sensu w takiej „tajemnicy”.
„ Isendurze, ty też się nic nie zmieniłeś” - zmieniłabym tu trochę kolejność, bo ciężko się czyta. Lepiej by było „ty też nic się nie zmieniłeś”
„ który ją jako pierwszy przywitał” - tu też zmieniłabym kolejność na „który przywitał ją jako pierwszy”
„jął mówić”, „jął błądzić” - nie dość, że dziwnie to brzmi to jeszcze powtarzasz byt często. Zbyt często też powtarzasz, że starzec jest ślepy. Czytelnik nie jest idiotą i nie trzeba mu tego przypominać w każdym zdaniu.
Przez całą rozmowę jedyną „mimiką” osób jest mierzenie się spojrzeniami.
„Zebranie uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się przerywać ciszy, jaka zapadła po ostatnich słowach Delithrara. (…) W ich umysłach panowała cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie. ” - zwróć uwagę na powtórzenia w całym tekście
„ otrzepać sierść” - bardzo dziwnie to brzmi
„ jakie towarzyszyły odjeżdżającym elfom, był świst wiatru w uszach i cichnące grzmoty oddalającej się od miasta i ich samych burzy.” - nie do końca rozumiem
„Czarną Twierdzę i okalające zamek miasto – Le’fess.” - dziwne połączenie polskiej nazwy własnej z wymyśloną przez ciebie
„Potężny wybuch spłoszył konie” - skoro spłoszył to powinny albo stawać dęba albo uciekać, a o tym nie ma ani słowa
No i podsumowanie. Fabularnie podobało mi się, językowo też nie było źle, ale musisz popracować przede wszystkim nad powtórzeniami, których jest całe mnóstwo.
Zastanowiłabym się także nad sensem niektórych scen. Wiem, że chciałaś wprowadzić w klimat, ale w prologu przede wszystkim chodzi o zbudowanie napięcia. Zamiast szczegółowych opisów sali, wejścia elfki itp. mogłabyś zacząć od razu od wypowiedzi starca o zagrożeniu, przecież w tej scenie w ogóle nie chodzi o to kto przyszedł pierwszy a kto ostatni i kto obok kogo siedzi. Takie powolne wkraczanie w świat nie jest konieczne, a wejście jakieś postaci przez drzwi (zamku, karczmy itp.) jest zwyczajnie sztampowe.
Mimo to z chęcią przeczytam o wojnie smoków i mam nadzieję, że w końcu zapamiętam imiona ;)
Pozdrawiam i życzę dalszej weny
Dzięki za wytknięcie błędów!
UsuńW jakim sensie powtórzenia? One i tak są wyeliminowane do minimum, więc ciężko znaleźć coś blisko siebie, chyba że na upartego sprawdzić większe fragmenty tekstu - wtedy na pewno się znajdą, tego czasem ciężko uniknąć.
Wszyscy mają problemy z imionami xD Nie wiem, czy potem będzie prościej, bo niektóre są bardzo wymyślne xD
Dziękuję za komentarz! ;)
Co do powtórzeń... w samym cytacie, który już podawałam:
Usuń„Zebranie uznano za zakończone, a wszyscy władcy oraz ambasadorzy państw i królestw wstali ze swych miejsc, by w ciszy opuścić monumentalną salę, nie ważąc się przerywać ciszy, jaka zapadła po ostatnich słowach Delithrara. (…) W ich umysłach panowała cisza, jakby nie mieli sił, by porozumieć się telepatycznie. ” - w pierwszym zdaniu 2 razy jest słowo "cisza", kilka zdań później, ale wciąż w tym samym akapicie także "cisza".
"Ludzie jak jeden mąż odwrócili się w stronę wejścia na salę, skupiając spojrzenia na wysokiej, smukłej postaci idącej szybkim krokiem w stronę kamiennego stołu ustawionego na środku pomieszczenia. Szepty wzmogły się, ale nikt nie śmiał podnieść głosu.
Postać zdawała się sunąć po posadzce, a stukot obcasów był tylko połowicznie zagłuszany przez zwiewną suknię." - 2 razy "postaci". Niby w innych akapitach, ale i tak zbyt blisko siebie
"Evriana uśmiechnęła się. Książę Amaondel był jednym z najprzystojniejszych Elfów Wysokich, jakie stąpały po ziemiach tej krainy, elfka mogła to potwierdzić z całą stanowczością. Wysoki, szczupły, a co najważniejsze – dosiadał smoka. A tym szczyciło się już zaledwie kilku śmiałków. Każda kobieta pragnęłaby go w swoim łożu – nawet ona, księżniczka i następczyni tronu Elfów Leśnych." - w tym krótkim akapicie aż 3 razy pojawiło się słowo "elf", akapit wyżej także używasz tego samego wyrazu.
Więcej już mi się nie chce szukać, bo bym musiała cały tekst od nowa przeczytać. Musisz pamiętać przede wszystkim o tym, że jakiś wyraz nie powinien powtarzać się w tym samym akapicie.
Powtórzenia często bardzo trudno wyłapać, więc warto poświęcić jedną korektę, skupiając się tylko i wyłącznie na nich.
Przejrzałam także twoje podstrony z nazwami profesji. Obawiam się, że możesz mieć spory problem, gdy zaczniesz to wszystko wprowadzać w tekst bowiem "czarodziej", "czarownik, "mag" itp. w powszechnym rozumieniu są synonimiczne, a ty masz to wszystko osobno. Może ci w którymś momencie zabraknąć alternatywnych wersji dla tych nazw. Ja pewnie bym się w tym pogubiła.
Bardzo cieszy mnie fakt, że nie masz większego problemu z powtórzeniami "był", a także nadmierną ilością zaimków, ponieważ właśnie te słowa są najtrudniejsze do wyłapania jeśli chodzi o powtórzenia.
Tak w ogóle to nie wiem czy mnie kojarzysz, ale miałam bloga na onecie, a mój nick to Delvila :)
Pozdrawiam raz jeszcze
Ach, no tak, powtórzenia w jednym akapicie na bank będą, ale myślę, że na razie mam dość prologu i tego od razu nie poprawię. Jednak! - na pewno to zrobię w wakacje. Po prostu gdy publikuję coś i dostaję pod tym komentarze, tekst ciągle przewija mi się przed oczami, pod koniec wręcz znam go na pamięć i wychodzi mi bokiem. Muszę opublikować 1 rozdział, by móc przysiąść nad prologiem xD
UsuńDziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę, wiem, na co muszę uważać przy pisaniu kolejnych rozdziałów ;)
Moja kochana beta tak mnie goniła z "był" oraz ze wszelakimi zaimkami, iż weszło mi w krew unikanie tego :) I, jak widać, efekty są ;P
Jeśli chodzi o ten problem z profesjami, które ja podzieliłam... Myślę, że nie będę mieć większego problemu, bo nadużywam nader często imienia postaci, "człowieka", "mężczyzny/kobiety"... Jakoś to będzie, nie doszłam w każdym razie do fragmentów, gdzie występują postaci z tymi profesjami ;P
Oczywiście, że pamiętam! Gdzie się podziewałaś tyle czasu? Nie powiem, byłam cały czas ciekawa, czy z Twoją książką coś wypaliło *,*
Z książką nie wypaliło jak na razie. Zajęłam się pisaniem drobniejszych rzeczy, ale znowu chyba wrócę, ponieważ wydaje mi się, że nie jestem w stanie ruszyć dalej z pisaniem, póki nie zakończę tej historii, bo wciąż kołacze mi się w głowie :)
UsuńOch, to szkoda ;c Jednak nie poddawaj się! Ja się nie poddałam i proszę, do czego to doprowadza - ciągle coś zmieniam w tej historii, udoskonalam, ale na upartego prę do przodu ;P
UsuńŁiiii! W końcu! Co jakiś czas zerkałam sobie na Twojego bloga z myślą: może coś się pojawi. No i się doczekałam :). Nie będę Ci wytykać błędów, jest od tego pewnie inne, liczne grono.
OdpowiedzUsuńProlog naprawdę dobry, muszę przyznać, że o niebo lepszy od poprzedniej historii zaraz wziętej, więc coś czuje, że warto było tyle czekać ;).
Aha, mały P.S.
Nie wiem czy mówi Ci coś nick Shetani, bo pewnie takiej osoby nie pamiętasz. Jeżeli rzeczywiście nie, to miło mi poznać xD.
Jasne, że Cię pamiętam! Mam chyba jeszcze Twój numer Gadu, na który wysyłam SPAM xD Chyba że zmieniłaś i dlatego nie dowiedziałaś się od razu o tym, że powracam z nowymi siłami ;P
UsuńDziękuję za słowa uznania - myślę jednak, że większy stres będę mieć po publikacji 1 rozdziału - wtedy w sumie wszystko się zacznie. Ale i tak się cieszę, że prolog się spodobał i wszyscy zauważyli znaczącą różnicę :D
Jeszcze raz dzięki, że tu wpadłaś i zostawiłaś komentarz! ;*
Kurde! Jestem świeżo po przeczytaniu Eragona i po prostu szaleje za smokami! W sumie, za elfami też, ale to już inna historia...
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej trafiłaś w mój gust :3
A tekst o tym, że każda kobieta chciałaby mieć w "swym łoży" tego młodego elfa na A., którego imienia nie zapamiętam chyba nigdy, po prostu mnie rozwalił ;)
Pozdrawiam :*
Cóż, dla mnie "Eragon" nie jest szczytem polotu w tej dziedzinie, ja raczej "wychowałam" tę historię na książkach Królowej Smoków - Anne McCaffrey ;) To jest, myślę, o wiele lepsze, choć napisane naprawdę dawno temu i pewnym momencie przeinacza się w science-fiction, ale nadal jest dobre ;D
UsuńMyślę, że znajdzie się jeszcze kilka dziwnych tekstów w treści, które rozwalą człowieka xD
Dziękuję za komentarz! ;*
Długością to raczej prologu nie przypomina...
OdpowiedzUsuńZapraszam do pierwszej części Sagi Pieśni Lodu i Ognia pana Martina ("Gra o tron") - jego prolog liczył sobie niecałe 20 stron :) Mój przy tym to namiastka ;)
UsuńRany boskie, co Wam się w tych Internetach stało - miała napisać kiczowaty wierszyk-przepowiednię jako prolog na pół strony, żeby odbiorca masowy był zadowolony, bo wszyscy tak robią?
UsuńTak, jestem złym człowiekiem.
Sorry Johny, muszę się wyróżniać z tłumu i pierdolnąć prolog na siedem stron xD Po prostu musiałam, o! ;P
UsuńPierwsza prawdziwa i prowadzona fantastyka jaką znalazłam na blogach - jestem wniebowzięta *,*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, chce spam na komunikatorze, moje gg 1220136.
Po drugie, prolog wprowadza w klimat, wspaniały klimat.
Nie mam pamięci do nietypowych imion (pewnie wynika to z tego, że mimowolnie je pomijam przy czytaniu, no ale...), ale twój opis wejścia elfki zapamiętam na długo.
Ugh, nie umiem komentować, no. Będę czekać na ciąg dalszy.
Uwierz mi - prawdziwej fantastyki wbrew pozorom na blogach jest naprawdę sporo ;) Ja znam sporo, mogę polecić! ^^
UsuńDziękuję za komentarz i do napisania, numer Gadu już zapisałam i na pewno dostaniesz powiadomienie tam o nowym rozdziale! :)
A ja tak wspomnę tylko o zakładkach na razie:
OdpowiedzUsuń"Po pierwszym i drugim nieudanym podejściu postanowiłam zacząć trzeci, ostatni raz, który będzie zarazem ostatnim." - powtórzenie, chyba wiesz gdzie.
Prolog przeczytam nieco później i wówczas pozostawię jakiś bardziej treściwy komentarz. Pamiętam, że czytałam już Twoje opowiadanie, jeszcze za czasów Onetu (a przynajmniej tak mi się wydaje), dlatego też cieszę się, że do tego wróciłaś ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Lena_S
O, dzięki, zakładki i tak są w budowie, nawet teraz nie mam kiedy och porządnie ogarnąć, ale myślę, że przez wakacje zbuduję porządne menu :P
UsuńZapraszam, zapraszam, a na Onecie długo siedziałam z tą historią ;P Dlatego mam nadzieję, że wersja na blogspocie będzie najlepszą i ostateczną :D
Obiecałam, że przeczytam - i przeczytam. W końcu, bo ostatnio nie miałam jak za to wszystko się zabrać. No!
OdpowiedzUsuńPrzyczepię się do kilku drobiazgów, mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe :)
"Kilka kobiet obserwujących zbliżającą się postać nie kryło w oczach jawnej zazdrości." - skoro nie kryło, to oczywiste, że zazdrość była jawna ;) takie trochę masło maślane Ci wyszło.
"Bowiem Evriana była elfką," - szyk, "bowiem" stawia się raczej po czasowniku, więc: "Evriana była bowiem elfką"
"Isendur bowiem był " - tutaj analogicznie
"był tylko człowiekiem i nie należał do starożytnej rasy elfów." a tutaj znowu masz masło maślane :P Skoro był człowiekiem, to oczywiste, że nie należał do rasy elfów.
"Evriana lekko drgnęła" - tutaj czasownik wrzuciłabym do środka, bo na końcu to tak nieładnie ;<
"Nawet jeśli starzec był ślepy," i dalej: "Gdy siwemu starcowi" - powtarzasz "starca" (ponadto powtarzasz "jął", wiem, że stylizacja i w ogóle, ale czasem to powtórzenie :P)
"błękitnoszarych" pisze się bez podziału
" Czegoś, czego nikt nie będzie w stanie objąć umysłem." - powtarzasz, nie wygląda to na zamierzone.
" Jednak wezwanie swego pana sprawi, że zwierzę pojawi się w ciągu kilku najbliższych minut," po pierwsze: mieszasz czasy, w opowiadaniu trzymałabym się jednak jednego :P po drugie: jak, u licha, można nazwać smoka zwierzęciem? (i przy okazji później powtarzasz "zwierzę")
Możesz zbić za mnie Nearyh po głowie :D Skoro ma nadzieję, że nie pominęła żadnych błędów... :P
Dziękuję za wytknięcie błędów - wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć! <333
UsuńHahaha, wiadomo, że błędy zawsze jakieś się znajdą... Biedna Nereczka, ma wpierdziel, haha! ;P